Obserwatorzy ONZ będą negocjowali z władzami Syrii
Pierwszych pięciu oenzetowskich obserwatorów przybyło już do Syrii, ale zapewne minie kilka dni, zanim będą mogli udać się na obszary konfliktu. Muszą jeszcze przeprowadzić negocjacje z władzami syryjskimi - pisze agencja dpa.
16.04.2012 17:15
- Najpierw trzeba uzgodnić z władzami syryjskimi protokół i podpisać go - powiedział tego dnia członek pięcioosobowej grupy obserwatorów, marokański pułkownik Ahmed Himmiche. Wyjaśnił, że w owym protokole określone zostaną zadania i uprawnienia wszystkich zaangażowanych w misję obserwacyjną.
Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun podkreślił w Brukseli, że Syria odpowiada za zapewnienie obserwatorom swobody poruszania się. Agencja dpa odnotowuje, że wcześniej kierownictwo syryjskie zastrzegało, iż szczegóły misji obserwacyjnej muszą zostać ustalone z pierwszą ekipą obserwatorów.
Państwowa syryjska agencja prasowa Sana napisała, że rząd w Damaszku nie ma nic przeciwko obecności obserwatorów, pod warunkiem, że nie będzie naruszana suwerenność Syrii. Co więcej, rząd ma też nadzieję, że obserwatorzy ujawnią "machinacje zbrojnych band terrorystycznych" - podkreślono w depeszy Sany.
Zadaniem oenzetowskich nieuzbrojonych obserwatorów jest monitorowanie obowiązującego w Syrii od 12 kwietnia kruchego zawieszenia broni oraz wycofywania wojsk z syryjskich miast, co przewiduje sześciopunktowy plan międzynarodowego mediatora, byłego sekretarza generalnego ONZ Kofiego Annana.
Plan ten zaakceptował zarówno rząd w Damaszku, jak i syryjska opozycja. Tymczasem według informacji Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka między siłami rządowymi a dezerterami z wojsk reżimowych, którzy przeszli na stronę opozycji, wybuchły zacięte walki w mieście Idlib na północnym zachodzie Syrii. Siły wierne prezydentowi Baszarowi al-Asadowi wznowiły ostrzał Hims na zachodzie kraju.
Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podało, że od początku konfliktu w Syrii, który wybuchł w marcu zeszłego roku, zginęło 11 117 ludzi, w tym 55 od wejścia w życie rozejmu między siłami reżimowymi a rebeliantami.
Szef tej organizacji praw człowieka, która ma siedzibę w Londynie, Rami Abdel Rahman sprecyzował, że w rewolcie przeciwko reżimowi prezydenta Asada zginęło "7 972 cywilów oraz 3 145 żołnierzy i dezerterów". Podkreślił, że organizacja dysponuje imienną listą ofiar cywilnych.