Obrońcy Leppera chcą umorzenia
Obrońcy Andrzeja Leppera, oskarżonego o pomówienie z trybuny sejmowej polityków SLD i PO, wnieśli wniosek o umorzenie sprawy. Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował, że rozpatrzy wniosek w toku dalszego postępowania.
30.11.2004 | aktual.: 30.11.2004 18:31
Obrońcy twierdzą, że w czasie przedstawienia zarzutów i aktu oskarżenia, szefa Samoobrony, który był obserwatorem w Parlamencie Europejskim, chronił immunitet parlamentarzysty europejskiego.
Jestem pewny, że prokurator nie ma pojęcia, jakie uprawnienia ma poseł obserwator i poseł pełnoprawny. Jestem obywatelem Polski, nie ja chciałem do Unii, ale Polska chciała i pan prokurator powinien znać jej przepisy lepiej niż ja - powiedział szef Samoobrony.
Obrońcy Leppera zgłosili także wniosek o wyłącznie ze sprawy prokuratora oskarżającego, jako przedstawiciela Prokuratury Okręgowej. Sąd postanowił przedstawić wniosek Prokuraturze Okręgowej, by ta zajęła stanowiska.
"Prokurator jest stronniczy"
Naszym zdaniem, prokurator jest stronniczy. Dwa miesiące temu - 6 września wysłałem do niego pismo, aby odstąpił od oskarżenia i nadal nie otrzymałem odpowiedzi - wyjaśnił adwokat Leppera, senator Henryk Dzido. Jego zdaniem, prokuratura niesłusznie wszczęła śledztwo z urzędu, zamiast pozostawić sprawę pomówionym. Prokuratura nie powinna pomagać osobom znakomicie uposażonym i perfekcyjnie wykształconym. Uważam, że to skandal, by podatnicy płacili za obronę tych osób, które same nie chcą oskarżać Leppera - dodał Dzido.
29 listopada 2001 roku Lepper podczas wystąpienia w Sejmie nad wnioskiem o odwołanie go z funkcji wicemarszałka Sejmu, zasugerował - w formie pytań - że politycy SLD (szef MON Jerzy Szmajdziński i szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz)
oraz PO (Donald Tusk, Paweł Piskorski i Andrzej Olechowski) otrzymywali pieniądze od biznesmenów i gangsterów. Lepper oskarżony jest także o to, że w czasie audycji radiowej dzień wcześniej znieważył Cimoszewicza i jego ojca. Prokuratura oskarżyła go po śledztwie wszczętym z urzędu.
"To stek bzdur"
Lepper powoływał się na informacje od Bogdana Gasińskiego, dyrektora gospodarstwa rolnego z Klewek na Mazurach, który zasłynął z tego, że - jak pisała prasa - mówił, iż w Klewkach na bydle przeprowadzano eksperymenty, m.in. z wąglikiem, po który mieli przylatywać helikopterem afgańscy talibowie.
Zeznający w charakterze świadka, biznesmen Rudolf Skowroński (należy do niego gospodarstwo w Klewkach), który miał - zdaniem Leppera - dawać politykom SLD i PO łapówki powiedział, że to "stek bzdur i absurdów".
Skowroński zaznaczył, że nie zna osobiście polityków, którym miał rzekomo dawać łapówki, nie spotykał się z nimi, ani nie odwiedzał ich w Domu Poselskim.
Podkreślił, że Bogdan Gasiński, który miał być jednym z informatorów Leppera przed jego sejmowym wystąpieniem, był u niego zatrudniony, ale jego angaż dotyczył jedynie hodowli krów, a czynności, które wykonywał, nigdy nie wykraczały poza tę sferę. Zaznaczył, że nie utrzymywał z nim żadnych kontaktów towarzyskich, a "sporadyczne" służbowe dotyczyły jedynie hodowli.
Lala dla Leppera
Grzegorz Schetyna (PO), który także wystąpił na rozprawie w charakterze świadka, powiedział, że nie jest mu wiadome, by któryś z wymienionych przez Leppera posłów kiedykolwiek przyjmował od kogoś korzyści majątkowe. Podkreślił, że we wskazanym przez szefa Samoobrony terminie meczu Idei Śląsk Wrocław, na którym miało dojść do spotkania polityków, nie było żadnych rozgrywek. Przyznał, że przez rok był wspólnie ze Szmajdzińskim członkiem Rady Nadzorczej klubu Idei Śląsk Wrocław.
Lepper przyjechał do sądu z kilkunastoma swymi zwolennikami, od których otrzymał z okazji imienin kwiaty oraz lalkę w ludowym stroju z zawieszoną na szyi tabliczką z napisem "Łowicz jest z Tobą".
Na kolejnej rozprawie - 13 grudnia - sąd powróci do przesłuchiwania świadka Bogdana Gasińskiego.