"Obróć się w koło, bo... szatan porwie twoje dzieci"
Moim zdaniem Unia Europejska powinna przestać bawić się w wysyłanie walizek pełnych pieniędzy do Irlandii i zamiast tego zająć się wreszcie poważnie znormalizowaniem europejskich przesądów. Istnieje pilne zapotrzebowanie na stworzenie uniwersalnego i jednolitego zestawu irracjonalnych wierzeń. Ja przynajmniej już sobie nie radzę w tym bałaganie. Dopiero co udało mi się zapoznać z wszystkimi zasadami dotyczącymi guzików i kominiarzy, a tu już pojawiają się jakoweś Andrzejki z całkowicie nowym zestawem przesądów do rozkminienia. Nagle trzymam w ręku klucz, bawię się woskiem i próbuję poznać imię swojego przyszłego męża - coś tu chyba nie jest w porządku - zastanawia się Jamie Stokes w felietonie dla Wirtualnej Polski.
02.12.2010 | aktual.: 29.12.2010 14:25
Proponowany Urząd do spraw Harmonizacji Przesądów będzie musiał posiadać specjalny departament zajmujący się tylko kotami i podkowami. Zupełnie już nie wiem, jak mam postrzegać czarne koty. W niektórych miejscach słyszę, że takowe przynoszą szczęście, w innych ludzie mówią mi, że powinny zostać przeklęte i ukamienowane, zwłaszcza, gdy przebiegną ci drogę we wtorek. Gdy widzę czarnego kota, głupieję więc i zupełnie nie wiem, co robić. Jedynym sposobem na niewidzenie czarnych kotów jest chodzenie z zamkniętymi oczami, co niestety także przynosi pecha (nieoczekiwane upadki ze schodów, zaskakujące zderzenia i tym podobne).
Problem podkowy jest łatwiejszy do rozwiązania. W wielu częściach Europy uważa się, że podkowy przynoszą szczęście, brakuje tylko ogólnoeuropejskiego porozumienia w kwestii sposobu wieszania takowych. W Anglii podkowy zawsze wiesza się pionowo, tak aby przypominały kształtem literę „u” – w przeciwnym razie całe szczęście się niestety wylewa. W Polsce widziałem podkowy wiszące „do góry nogami” i nikt nie robił z tego żadnego halo. Moim zdaniem, aby zaoszczędzić sytuacji stresowych brytyjskim turystom, pozycja wisząca wszystkich podków powinna zostać przez Unię Europejską unormowana. Odpowiedzialność za sprawdzanie stanu wiszenia podków powinna zostać dodana do obowiązków kominiarzy.
Większość przesądów dotyczy życia domowego. Kiedy twój dom jest, tak jak w moim przypadku, pół-brytyjski i pół-polski, może to powodować sporo zamieszania. Sól nie jest problemem. Oboje znamy przesąd dotyczący szkodliwych efektów rozsypywania soli, niestety, kiedy w kuchni ma miejsce „gotowanie po polsku” w praktyce właściwie nie da się tego uniknąć. Większym problemem są jednak parasolki, torebki i buty. Wszystkim Anglikom od wieków zaszczepia się wiarę w przesąd, że nie można w zamkniętym pomieszczeniu otwierać parasola; prawdopodobnie, by nie wywoływać deszczu. Polacy z kolei nałogowo zostawiają otwarte parasole w domach, żeby wyschły. Przesądny Brytyjczyk odwiedzający polskie gospodarstwo domowe w deszczowy dzień ryzykuje zawałem serca.
Dwa najdziwniejsze polskie przesądy, z którymi nie spotkałem się nigdzie indziej, dotyczą zakazu kładzenia nowych butów na stole oraz kładzenia damskiej torebki na podłodze. Właśnie tego typu przesądy powodują, że czasem zastanawiam się, czy ktoś kiedyś nie wymyślił ich tylko po to, by wywołać w ludziach irytację. Dlaczego nie mogę położyć nowych butów na stole? Stół jest bezsprzecznie idealnym miejscem do położenia nowych butów. Kładziesz pudełko na stole, otwierasz je i podziwiasz swój zakup. Jak pech może cię spotkać? Oczywiście poza odkryciem, że buty, które kupiłeś, są do niczego. Podobnie podłoga wydaje się być moim zdaniem idealnym miejscem dla torebki. Moja żona posiada taką ilość torebek, że na naszym wieszaku nie ma już miejsca na nic innego. Moja kurtka ląduje więc na podłodze, co najwyraźniej pecha nie przynosi. Teraz, kiedy o tym myślę, przychodzi mi do głowy, że moja żona mogła sama wymyślić przesąd o torebce, tylko po to, by zapewnić sobie wyłączność na używanie wieszaka. Ostatnio próbowała
mnie przecież przekonać, że nieobejrzenie choćby jednego odcinka „Mam talent” przynosi siedem lat nieszczęść, co znaczy, że tak do końca nie mogę jej chyba ufać. To właśnie tego typu sytuacje są powodem, dla którego potrzebujemy listy rygorystycznie zweryfikowanych, oficjalnych europejskich przesądów.
Oficjalny projekt normalizacji przesądów byłby niezmiernie przydatny dla twórców unijnych norm, słynących z wymyślania dziwnych reguł, na przykład tych o akceptowalnej krzywiźnie banana. Zamiast publikować nowe regulacje, powinni wprowadzić nowy przesąd. Po co tworzyć kolejne prawo regulujące szerokość drzwi w nowych budynkach? Lepiej wprowadzić oficjalny przesąd, że „drzwi węższe niż 770 mm wpuszczają do środka Szatana.” Wiele zabobonów to tak naprawdę zdroworozsądkowe, bezpieczne rady, tylko że w przebraniu. Czy przechodzenie pod drabiną faktycznie przynosi pecha, czy jest to po prostu zwyczajnie kiepski pomysł? Czemu przechodzenie pod drabiną nie jest w porządku, ale przechodzenie pod ludźmi na szczudłach już tak? Chodzi o szczeble? To one są pechowe? Wprowadzenie oficjalnych przesądów sprawi, że przestrzeganie przepisów dotyczących zdrowia i bezpieczeństwa stanie się zabawą. Zamiast nudnego: „Uwaga: śliska posadzka” w supermarkecie, w miejscu, w którym ktoś rozbił jajka, znajdzie się napis: „Obróć się w
koło trzy razy i dotknij kawałka drewna, bo w przeciwnym razie Szatan porwie twoje dzieci.” Supermarket zaoszczędzi fortunę na sądach. I jajkach.
Jamie Stokes specjalnie dla Wirtualnej Polski