Obława na Grzegorza Borysa trwa. Odkryliśmy podobną sprawę w wojsku
Już ósmy dzień trwają policyjne poszukiwania Grzegorza Borysa, żołnierza podejrzanego o zabicie swojego 6-letniego syna. Jak ustaliła Wirtualna Polska, pod koniec lipca na Pomorzu doszło do podobnego zabójstwa. Zginęło dziecko, metody były niemal identyczne. Sprawcą okazał się być żołnierz jednostki wojskowej Formoza.
27.10.2023 | aktual.: 27.10.2023 21:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Od ponad tygodnia setki policjantów szukają Grzegorza Borysa - podejrzanego o zabójstwo swojego 6-letniego syna. Teren Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego jest przeczesywany metr po metrze, śmigłowce patrolują teren. O postępach w sprawie pisaliśmy w Wirtualnej Polsce.
Jak ustaliliśmy, nie jest to jedyne morderstwo z udziałem wojskowego, do którego doszło w ostatnim czasie. Podobne było również na Pomorzu, kilka tygodni temu - 29 lipca w Redzie.
Według ustaleń śledczych, 32-letni żołnierz Formozy najpierw zabił 6-letnią córkę, po czym sam popełnił samobójstwo. Sprawcą jest wojskowy w stopniu starszego marynarza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Na miejscu przeprowadzono oględziny z udziałem lekarza. Na szyi dziewczynki ujawniono rany wskazujące na użycie noża. Na ciele mężczyzny również ujawniono rany zadane ostrym narzędziem - mówił wówczas prokurator Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, cytowany przez Polską Agencję Prasową.
- Na miejscu tragedii wykonano też oględziny przy pomocy skanera 3D. W mieszkaniu zabezpieczono szereg śladów oraz pięć noży - tłumaczył. W domu znaleziono również zabitego psa. Śledztwo w sprawie wszczął wydział ds. wojskowych Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Zapytaliśmy o postępy w śledztwie gdańską prokuraturę.
- Postępowanie w sprawie jest kontynuowane. Sekcja zwłok wykazała , że dziecko zginęła od ran szyi zadanych nożem. Mężczyzna popełnił samobójstwo przy użyciu noża. Obecnie oczekuje się na wyniki badań toksykologicznych próbek moczu i krwi. Nadal trwają czynności zmierzające do wyjaśnienia okoliczności zdarzeń. – informuje Wirtualną Polskę Grażyna Wawryniuk, rzecznik gdańskiej prokuratury.
Zdaniem śledczych, nie było wcześniej sygnałów, żeby żołnierz miał problemy psychiczne - bądź inne problemy z prawem.
Jednak według psychiatry dr. Macieja Dziurkowskiego, biegłego sądowego, ordynatora oddziału w Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Starogardzie Gdańskim, do tragedii mogło dojść przez problemy z psychiką żołnierza.
- Analizując podobne przypadki jako biegły sądowy, doszedłem do wniosku, że najczęściej mamy do czynienia z zaburzeniami o charakterze psychozy. U człowieka wówczas dochodzi do nieprawidłowego odbioru rzeczywistości. Pojawiają się nieprawidłowe bodźce, których tak naprawdę nie ma w realnym świecie, a dana osoba je odbiera i źle analizuje w centralnym układzie nerwowym. Mózg każe robić jej rzeczy, których każdy z nas by nie zrobił. I wówczas dochodzi do tragedii - mówił dr Maciej Dziurkowski w rozmowie z portalem ZawszePomorze.pl
Według przepisów, żołnierz zawodowy przechodzi badania psychologiczne w drodze kwalifikacji wojskowej.
W trakcie służby jest kierowany na ewentualne kolejne badanie na jego wniosek lub w określonych przypadkach z urzędu. - Wojskowi nie przechodzą takich testów jak policjanci. Powinni być okresowo badani - mówi nam funkcjonariusz policji pracujący przy sprawie Grzegorza Borysa.
Przypomnijmy, że w przypadku Grzegorza Borysa jest on - podobnie jak opisywany przez nas mężczyzna z Redy - żołnierzem w stopniu starszego marynarza, który służył w Porcie Wojennym w Gdyni.
Według śledczych, 44-letni Borys miał pozbawić życia swojego 6-letniego syna i poderżnąć mu gardło. W domu znaleziono również zabitego psa. Od ubiegłego piątku poszukują go policjanci, Żandarmeria Wojskowa i strażnicy leśni. Jak wskazują ostatnie nagrania z monitoringu, po zabójstwie Borys uciekł w kierunku lasu w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski