Obława na Grzegorza Borysa. "Dopadł go policyjny pies"
Trwa kolejny, ósmy dzień poszukiwań Grzegorza Borysa, podejrzanego o zabójstwo 6-letniego syna. Jak nieoficjalnie ustaliła Wirtualna Polska, funkcjonariusze są przekonani, że podejrzany nadal ukrywa się w lesie. Jak nam mówią, byli o krok od złapania mężczyzny.
- On cały czas jest w lesie i nie udało mu się z niego uciec. Dwa dni temu byliśmy blisko jego zatrzymania. Dopadł go policyjny pies i rzucił się na niego, ale udało mu się go odrzucić i uciec – mówi na jeden ze śledczych pracujących przy sprawie. Jak dodaje, lasy w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym mają "ponoć sporo tunelów i najprawdopodobniej Borys w nich się chowa".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W czwartek Wirtualna Polska opublikowała zdjęcie jednej z możliwych kryjówek, z której korzystał Grzegorz Borys. To ziemianka, z prowizorycznym dachem z plandeki i karimatą na ziemi. - Tam takich miejsc jest sporo, np. wkopany w ziemię śmietnik z zamykaną klapą mchem. Tak żeby nie było widać wejścia do kryjówki – mówi nam nasz informator.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miasto szkła, turystów i przedsiębiorców. Dwadzieścia lat Krosna "pełne chciwości"
Z kolei "Super Express" informował, że policja znalazła w lesie beczki z żywnością i ubraniami. - To daje do myślenia, jaki to jest człowiek, i sugeruje, że on się do tego przygotował - mówi w rozmowie z "SE" policjant biorący udział w poszukiwaniach. Jest pewny, że "poszukiwany przemieszcza się po lesie".
Poszukiwania w lasach w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym w Gdyni utrudniają pozostałości obozowisk i ziemianek. Służby nie wykluczają, że część z nich zbudował Grzegorz Borys. Podejrzany uciekł z mieszkania z plecakiem ze sprzętem survivalowym, a okoliczne lasy zna jak własną kieszeń.
Jak ujawniła "Gazeta Wyborcza", gdy policjanci zbliżali się do kolejnych wykopanych w ziemi jam, wrzucali tam granaty hukowe, aby najpierw wypłoszyć poszukiwanego. Dlatego co pewien czas mieszkańcy Trójmiasta z okolic poszukiwań słyszą powtarzające się odgłosy "wystrzałów". - Jak był zauważony przez żandarmów i przez kamery termowizyjne, to w tym miejscu rzucano granaty hukowe, aby go wypłoszyć, ale już potem nie pojawił się na termowizyjnym obrazie – mówi nasz rozmówca ze służb.
Piątek jest ósmym dniem poszukiwań mężczyzny. Grzegorz Borys jest podejrzewany o zamordowanie 20 października swojego 6-letniego syna, po czym zbiegł w kierunku Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. W jego poszukiwaniach bierze udział kilkaset funkcjonariuszy: policji, Straży Granicznej, Straży Pożarnej, Żandarmerii Wojskowej. Pracują także przewodnicy z psami tropiącymi i leśnicy.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski