Oblał żonę rozpuszczalnikiem i podpalił
11 lat w celi spędzi 39-letni Zbigniew J., który podczas rodzinnej awantury oblał żonę łatwopalnym płynem i podpalił. Rozległe oparzenia spowodowały później śmierć kobiety.
04.11.2008 | aktual.: 04.11.2008 09:17
Względnie niska kara, orzeczona wczoraj przez krakowski sąd to wynik zmiany kwalifikacji prawnej czynu z zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem na spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu skutkującego śmiercią. - Oskarżony nie miał zamiaru spowodować śmierci, a jedynie ciężkich obrażeń ciała - powiedziała sędzia Barbara Pankiewicz Świadczy o tym fakt, że zaraz po podpaleniu zaczął żonę gasić, nakazał kobiecie wejść do wanny pełnej wody i wezwał pogotowie W mieszkaniu przy ul. Zielińskiej na Białym Prądniku często dochodziło do pijackich awantur, mąż znęcał się nad żoną, a wtedy interweniowała policja. Rodzina z dwójką małych dzieci miała założoną "Niebieską Kartę Przemoc w Rodzinie".
12 maja ub. roku w trakcie kolejnej gwałtownej kłótni po alkoholu, Zbigniew J. chlusnął rozpuszczalnikiem na żonę, a potem ją podpalił. Dopiero gdy zobaczył, że na kobiecie płonie ubranie, uświadomił sobie do czego doprowadził i zaczął gasić ogień. Poparzenia objęły jednak aż 65% powierzchni ciała i po miesiącu kobieta zmarła w szpitalu. Sąd nie dał wiary wyjaśnieniom oskarżonego, że do podpalenia doszło bez jego udziału, a jedynie dlatego, że żona trzymała w ręce zapalonego papierosa. Sędzia Pankiewicz przypomniała, że Zbigniew J. zaraz po zdarzeniu mówił znajomym: "podpaliłem Gośkę". Wyrok jest nieprawomocny.
Wojciech Kopeć