Obiecywali błyskawiczne zmiany ws. hałasu na boiskach. Sprawdzamy
Kiedy prezydent Puław miał trafić do więzienia za hałas na szkolnym boisku, minister sportu zapowiadał zmianę przepisów w ciągu miesiąca. Minęły dwa miesiące i nowego prawa nie ma. - Żeby prace nad tym przyspieszyły, chyba naprawdę muszę iść do więzienia za to boisko - ironizuje prezydent Paweł Maj.
Był środek kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi, kiedy prezydent Puław Paweł Maj ujawnił, że 7 kwietnia musi stawić się w więzieniu w Opolu Lubelskim. Za kratami miał spędzić pięć dni. Kara została nałożona przez sąd za to, że kierowany przez niego urząd miasta nie zapłacił 5 tys. zł grzywny. Ta kwota była zaś karą za zgodę na korzystanie z boiska przy szkole podstawowej dla każdego, a nie tylko dla uczniów tej szkoły. Sąd tego zakazał, bo na hałas i nadmierne oświetlenie boiska skarżyli się sąsiedzi.
Nitras obiecuje: Zmienimy prawo w ciągu miesiąca
Kiedy o sprawie zrobiło się głośno i mogła zaszkodzić wizerunkowo w trwającej kampanii wyborczej, do akcji wkroczył minister sportu Sławomir Nitras.
- Szanowni państwo, mieszkańcy Puław, mieszkańcy całej Polski, dzieci, młodzież, trenerzy, którzy pracujecie na obiektach sportowych, nie pozwolimy więcej zamknąć jakiegokolwiek orlika w Polsce, nie pozwolimy zamknąć jakiegokolwiek boiska - mówił 3 kwietnia w Sejmie Nitras.
- Przygotowaliśmy rozwiązanie prawne. Jesteśmy już zaawansowani w tym projekcie. Zmienimy prawo w ciągu miesiąca - zapowiadał minister sportu. Jednocześnie apelował do prezydenta Puław.
- Ten problem da się rozwiązać, włącznie z tym, że nie musi się on stawiać w areszcie, tylko musi nam pomóc, musi chcieć, a nie robić demonstracje - zarzucał Nitras.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zandberg o słabości Koalicji Obywatelskiej. "Usłyszeliśmy, że nie ma zgody"
Ale Paweł Maj, aby pokazać absurd całej sytuacji, twardo przekonywał, że miasto grzywny płacić nie będzie. Wtedy pieniądze wpłacił ktoś inny. Od razu pojawiły się nieoficjalne doniesienia, że mógł to być Sławomir Nitras. Nieoficjalnie w Puławach komentowano, że zrobił to, aby sprawa nie uderzyła rykoszetem w kampanię w Rafała Trzaskowskiego.
WP wielokrotnie pytała Ministerstwo Sportu i Turystyki, czy to właśnie minister zapłacił grzywnę za Pawła Maja. Nigdy nie doczekaliśmy się odpowiedzi. Minister był jednym z głównych sztabowców Trzaskowskiego i WP udało się zadać pytanie na ten temat 14 kwietnia po wiecu kandydata w Białej Podlaskiej. Minister nie był jednak zbyt rozmowny.
- Ja nie słyszę pana pytania, bo za głośno jest - odparł Sławomir Nitras i pospiesznie się oddalił.
Dzięki wpłacie grzywny 7 kwietnia Paweł Maj do więzienia nie trafił. Pojawił się jednak przed bramą zakładu karnego w Opolu Lubelskim, gdzie zarzucał wprost, że wpłaty dokonano "wyłącznie po to, żeby uniknąć kompromitacji aparatu państwa".
Minęły dwa miesiące. Przepisów nie ma
Zmiana przepisów, o której mówił Sławomir Nitras, ma zagwarantować, że korzystając w ramach aktywności sportowej o charakterze szkolnym lub rekreacyjnym z boiska, kortu, bieżni czy skateparku, nie trzeba będzie przejmować się normami hałasu. Kopanie futbolówki czy rzucanie piłką do koszykówki nie będzie mogło być podstawą do ograniczenia działania obiektu, nawet jeśli sąsiadom będzie trochę za głośno.
Ale od deklaracji ministra sportu, że prawo zostanie zmienione w ciągu miesiąca, minęły już ponad dwa miesiące. Przepisy nadal nie zostały przyjęte.
Ministerstwo Sportu i Turystyki poinformowało WP, że planowane zmiany obejmują m.in. rozporządzenie Ministra Środowiska w sprawie dopuszczalnych poziomów hałasu w środowisku. Ze strony rządowej wynika, że projekt przeszedł uzgodnienia i konsultacje, ale od 5 maja znajduje się w opiniowaniu.
Druga zmiana przepisów ma dotyczyć ustawy o sporcie. Tutaj prace są nieco bardziej zaawansowane. 5 czerwca projekt opuścił Komitet Stały Rady Ministrów, a 9 czerwca został przekazany do rozpatrzenia przez komisję prawniczą.
"Kolejnym krokiem będzie rozpatrzenie projektu przez Radę Ministrów, a następnie przez Sejm i Senat" - zapowiada biuro prasowe Ministerstwa Sportu w odpowiedzi na pytania WP.
Wiceprezes ZMP: gdzieś to się w machinie rządowej zawieruszyło
Kiedy prezydent Puław miał trafić do więzienia, dostawał liczne wsparcie, m.in. od samorządowców zrzeszonych w Związku Miast Polskich. Już w kwietniu mówił o zapowiedziach, że pod koniec maja ma zostać zaproszony w tej sprawie na Komisję Wspólną Rządu i Samorządu. Do dziś zaproszenia nie ma.
- Myśleliśmy, że sprawa nabierze szybszego tempa, a gdzieś to rzeczywiście uciekło. Jak sprawa wybuchła, to wszyscy się tym interesowali. Projekt rozporządzenia się dosyć szybko pojawił, ale już ponad miesiąc minął. To powinno trafić na Komisję Wspólną Rządu i Samorządu, a nadal do nas nie trafiło. Być może jest jeszcze jakieś inne lobby, które uważa, że niekoniecznie te normy hałasu powinny zostać zniesione w stosunku do obiektów sportowych - zastanawia się prezydent Ciechanowa Krzysztof Kosiński, który jest wiceprezesem Związku Miast Polskich.
- Gdzieś to się chyba w tej machinie rządowej zawieruszyło. My jesteśmy przygotowani do tego, żeby ten projekt opiniować, głównie na bazie uwag, które miasto Puławy przygotowało - dodaje Kosiński.
Prezydent Ciechanowa przyznaje, że kiedy sprawa stała się głośna, dzwonił ze wsparciem do prezydenta Puław.
- Ja również spotykałem się ze skargami ze strony mieszkańców, w miejscach, gdzie mamy obiekty sportowe. Wprawdzie nie doszło to tak daleko, żebyśmy mieli sprawę sądową czy protesty. Ale też się zdarzało, że byli ludzie, którzy nie potrafili zrozumieć, że boisko jest od tego, żeby uprawiać sport i że dzieci mogą być głośniej - wyjaśnia Kosiński.
Prezydent Puław ubolewa, że sprawa trwa tak długo.
- Żeby prace nad tym przyspieszyły, chyba naprawdę muszę iść do więzienia za to boisko. Zastanowię się, jak to zrobić - ironizuje Paweł Maj. - Może wtedy rząd uniknie kompromitacji państwa i wreszcie weźmie się za robotę - dodaje w rozmowie z WP.
Mimo to cały czas nie traci nadziei, że sprawę uda się wreszcie załatwić. Bo wcześniej nie mógł się doczekać konkretnej reakcji od 7 lat. - Jaki rząd by nie był, albo brak odpowiedzi, albo "nie da się" - relacjonował Maj.
Kiedy WP zainteresowała się losami projektu, rzeczniczka Związku Miast Polskich poinformowała, że ma on w końcu trafić 23 czerwca do Zespołu ds. Klimatu i Środowiska Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu.
Walka o boisko w Puławach jeszcze potrwa
Zmiana przepisów, która może pomóc samorządowcom z całej Polski, nie zmienia niestety indywidualnej sytuacji spornego boiska na osiedlu Włostowice w Puławach.
Pod koniec maja, miasto wygrało jedną z sądowych batalii w tej sprawie. Kiedy sąsiedzi poskarżyli się na hałas z boiska, miasto postanowiło im ulżyć i zbudowało ekrany akustyczne. Ale po ich zbudowaniu sąsiedzi również się sprzeciwili, tym razem ze względu m.in. na zacienienie ich działki. Poszli do sądu, a w 2022 roku z ich argumentami zgodził się Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie. Dwa tygodnie temu Naczelny Sąd Administracyjny zmienił tę decyzję i ekrany nie muszą być rozbierane.
- W ustnym uzasadnieniu sąd zwrócił uwagę na genezę tej sytuacji, że miasto postawiło ten ekran, żeby ochronić mieszkańców przed hałasem - relacjonuje w rozmowie z WP radca prawny Ernest Stolar, który reprezentował miasto Puławy.
Kolejnym krokiem do normalności będzie wykazanie w innej sprawie sądowej, że przez zbudowane ekrany hałas się zmniejszył. W trakcie wakacji może powstać opinia biegłego, a na jej podstawie Sąd Rejonowy w Puławach będzie mógł wydać decyzję. Problem w tym, że strona skarżąca będzie mogła się od niej jeszcze odwołać. Dopiero po decyzji drugiej instancji wyrok będzie prawomocny i dopiero wtedy miasto będzie mogło zmienić regulamin. A na orliku na osiedlu Włostowice po południu będą mogli grać wszyscy chętni, nie tylko uczniowie szkoły.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl