Obchody bitwy pod Grunwaldem
Jak przed 595 laty na Polach Grunwaldzkich
starły się polsko-litewskie wojska dowodzone przez króla
Władysława Jagiełłę z armią zaciężną mistrza Zakonu Krzyżackiego
Urlicha von Jungingena. Kilka osób odniosło podczas bitwy
niegroźne rany.
Na godzinę przed inscenizacją średniowiecznej bitwy nad Grunwaldem przeszła ulewa. Deszcz nie wystraszył jednak ani ponad 60-tysięcznej widowni, ani rycerzy szykujących się do boju. Po około 20 minutach wypogodziło się i na niebie pojawiło się słońce.
Przedstawienie rozpoczęło się od wręczenia przez posłańców krzyżackich dwóch nagich mieczy polskiemu królowi, czyli zgodnie z historycznym przekazem z 1410 roku.
Naprzeciw siebie w polu stanęło 1500 rycerzy zakutych w zbroje i uzbrojonych w miecze, topory, halabardy, kusze i łuki. Po chwili nad Polami Grunwaldzkimi słychać było armatnie wybuchy, a powietrzu szybowały łucznicze strzały. Do boju ruszyli rycerze. Na miejscu bitwy ponownie rozległ się szczęk mieczy. Krzyżacy i rycerze zgrupowani pod bokiem Jagiełły nie szczędzili sobie razów.
Nad bezpieczeństwem członków bractw rycerskich, którzy odgrywali sceny średniowiecznej bitwy stale czuwała ekipa medyczna. W wyniku zaciętych walk niegroźnie rannych zostało kilku uczestników pokazu. Mimo że inscenizacja ma charakter zabawy, to jednak co roku dochodzi do lekkich obrażeń jej bohaterów.
Jak powiedziała obsługa medyczna, w tym roku udało się uniknąć poważniejszych ran. Sami rycerze podkreślają, że blizny są ich wizytówką. W sobotę jeden z rannych w brodę poprosił, by jej nie zszywać, bo chce mieć pamiątkę z bitwy pod Grunwaldem.
Bitwa pod Grunwaldem nie kończy jednak rozpoczętych w piątek Dni Grunwaldu. Turyści jeszcze w niedzielę będą gościć na polu bitewy, gdzie odbywają się jarmarki, konkursy i koncerty. Impreza ta, oprócz historycznego przekazu, ma również bardzo duże znaczenie komercyjne. Do rzadko odwiedzanej poza sezonem gminy Grunwald, w rocznicę bitwy zjeżdżają rzesze turystów z Polski i zagranicy.