Obchody 67. rocznicy powstania w getcie warszawskim
Kilkaset osób uczestniczyło w marszu pamięci w 67. rocznicę wybuchu powstania w warszawskim getcie. Po raz pierwszy obchody rocznicy odbyły się bez zmarłego w zeszłym roku ostatniego przywódcy powstania, Marka Edelmana.
Uczestnicy uroczystości zebrali się o godzinie 11.30 przy grobie Marka Edelmana na Cmentarzu Żydowskim przy ul. Okopowej. Wśród nich było dużo młodzieży, przyjaciele Marka Edelmana, przedstawiciele ambasad i organizacji żydowskich. Na grobie złożono żonkile - symbol pamięci o żydowskich bohaterach. Kwiaty te kwitną w tym samym czasie, gdy obchodzona jest rocznica powstania, a ich kolor może kojarzyć się z żółtą gwiazdą Dawida, którą Żydzi podczas okupacji musieli nosić przypiętą do ubrania.
Od grobu Marka Edelmana uczestnicy uroczystości przeszli pod pomnik Bohaterów Getta, gdzie naczelny rabin Polski Michał Schudrich odprawił żydowską modlitwę za zmarłych - Kadisz. Następnie kondukt przeszedł pod płytę ku czci Żegoty, gdzie złożono wieniec. Potem marsz skierowało się pod kamień pamięci Szmula Zygelbojma, który popełnił samobójstwo w akcie protestu przeciwko zagładzie jego rodaków i bezczynności zachodnich rządów.
Uczestnicy marszu - wśród nich Władysław Bartoszewski i Ewa Junczyk-Ziomecka - złożyli też kwiaty w miejscu, gdzie stał bunkier Anielewicza oraz na Umschlagplatzu, skąd odchodziły transporty z getta do obozów zagłady.
- Marek Edelman był pierwszym, który chodził tą trasą i upamiętniał rocznicę powstania w getcie. Był ostatnim strażnikiem grobów, które pozostały po uczestnikach powstania. Teraz, po raz pierwszy, marsz rozpoczął się przy jego grobie. Po raz pierwszy zabraknie jego osobistego świadectwa tych tragicznych wydarzeń. Po raz pierwszy od kilku lat rocznicy powstania w getcie nie uczci Prezydent Lech Kaczyński. Dotkliwie odczuwamy brak tych obydwu wybitnych postaci - mówił przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich Piotr Kadlcik.
"Nie marzyliśmy o polskich czy angielskich komandosach, którzy przychodzą nam z pomocą. Śniła nam się broń. Wiem, wiem, że to by nic nie zmieniło. Ale - jak mówi piosenka - 'nie chodzi o to, aby dojść do celu, ale o to, żeby iść po słonecznej stronie'. Wygrać nie mogliśmy, ale chcieliśmy iść po słonecznej stronie. Są takie piękne słowa: 'godność', 'człowieczeństwo'. Tego broniliśmy" - pisał Marek Edelman w książce "Getto walczy".
Warszawskie getto, jako zamknięty obszar, hitlerowcy utworzyli jesienią 1940 r. Za jego murami znalazło się wówczas blisko 450 tys. Żydów. Brakowało opału, odzieży, leków, panował głód i choroby. Powstanie wybuchło 19 kwietnia 1943 roku. Było próbą powstrzymania ostatecznej likwidacji getta, rozpoczętej przez Niemców kilka miesięcy wcześniej. W chwili wybuchu powstania w getcie było około 70 tys. Żydów; prawie 14 tys. z nich zginęło. Reszta została wywieziona do obozów zagłady. Powstańcy w małych, rozproszonych grupach walczyli do 16 maja 1943 roku. Tego dnia gen. SS Juergen Stroop ogłosił koniec akcji pacyfikacyjnej i na znak zwycięstwa rozkazał wysadzić w powietrze Wielką Synagogę na Tłomackiem.