O represjach na Kubie nie wolno milczeć
W ciągu jednego dnia, w poniedziałek, 43 kubańskich dysydentów dostało w sumie 700 lat więzienia - pisze w "Gazecie Wyborczej" Adam Michnik.
09.04.2003 | aktual.: 16.04.2003 14:49
Masowe aresztowania i drakońskie wyroki, sądy kapturowe i łamanie ludzi w śledztwie - wszystko to chwyty z klasycznego repertuaru systemów stalinowskich. O czym świadczą działania kubańskiego dyktatora? Po pierwsze - Fidel Castro czuje się słaby wobec własnego społeczeństwa, które w pokojowy sposob zaczęło upominać się o swobody obywatelskie i prawo do ludzkiej godności.
Po wtóre - Castro czuje się bezkarny. Wierzy, że świat zajęty wojną w Iraku przemilczy zbrodnię dokonaną na społeczeństwie kubańskim.
Po trzecie - zdaniem Michnika - Fidel Castro, starzejący się despota, postanowił u schyłku swych dni przypomnieć światu, czym jest komunistyczna dyktatura. Tę lekcję powinni sobie starannie przyswoić ci wszyscy, którzy demonstrują przeciw interwencji w Iraku i palą amerykańskiej flagi - radzi szef gazety.
Fidela Castro łączy z Saddamem Husajnem nienawiść do świata demokratycznego, antyamerykanizm graniczący z obłędem, pogarda dla własnych obywateli, których można bez skrupułów więzić i zabijać. Obaj byli kiedyś bohaterami swoich narodów, obaj stali się tych narodów oprawcami - komentuje w dzienniku Adam Michnik. (mk)