O co nie pyta Tusk, Komorowski, a nawet Kaczyński?
Czasem mam okazję rozmawiać z ekspertami którzy doradzają swoim rządom. Nie tylko w krajach zachodnich ale też - np. w Chinach. Kiedy mówią mi o co są pytani - zazdroszczę im - pisze prof. Jadwiga Staniszkis w Wirtualnej Polsce.
16.03.2011 | aktual.: 16.03.2011 14:27
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Bo czy możliwe byłoby, aby prezydent Komorowski, czy - premier Tusk, a nawet - prezes Kaczyński, zainteresowali się takimi kwestiami jak (wybieram trzy z wielu):
Po pierwsze, ile w pokryzysowych problemach Polski jest efektem realnych sprzężeń ze światową gospodarką, a ile - korelacją wyimaginowaną (ale mającą realne skutki - np. co do kursu złotego)? Jakie są granice (i cena) samoregulacji i absorpcji szoków - rynkowe i społeczne? Przy pomocy jakich innowacji instytucjonalnych można te granice rozciągnąć? Czy już weszliśmy w permanentną niestabilność i jak rząd może się wyrwać z - pogarszającego jeszcze sytuację korkociągu ciągle skracanego horyzontu czasowego?
To zabrzmi surrealistycznie - ale zakończone 14 marca doroczne posiedzenie chińskiego parlamentu (transmitowane w angielskim tłumaczeniu w chińskiej telewizji) zajmowało się właśnie takimi kwestiami w odniesieniu do Chin (mających wciąż ok. 10% wzrostu). Ale premier Wen Jiabao to Ktoś, a nie - wykreowana przez media "ikona nowoczesności", zmieniona później w obiekt żartów.
Po drugie, co w pokryzysowym świecie jest naszym polskim zasobem kulturowym, który możemy pokazać światu? Instytucje finansowe islamu budzą obecnie zainteresowanie i co do roli etyki i np. szczególnych mechanizmów ubezpieczeń (instytucja takaful). My mamy małe i średnie firmy z ponadstandardową zdolnością przetrwania. Co w ich strukturze, funkcjonowaniu i algorytmach decyzji (dotyczy to także gospodarstw wiejskich różnej skali) wpływa na tą zdolność? W czym leży sekret gotowości do ryzyka młodych ludzi? Świat wciąż patrzy na ich emigracyjne poczynania z zainteresowaniem. Dla nas kluczowe jest zaś, jak ich dynamikę wykorzystać w kraju.
Po trzecie, jak przełożyć na analizy funkcjonowania państwa nowe odkrycie tzw. neuroekonomii (nazywanej też "ekonomią kognitywną"), badającą procesy poznawcze? Jakie struktury obiegu informacji i podejmowania decyzji pomagają wymyślaniu efektywnych strategii? Jakie (minimalne) zasoby wiedzy i zdolność manipulowania emocjami są niezbędne? Gdzie w naszym państwie są "gate-keeperzy" (oddzwierni) przekładający nowe problemy na stare (zgubne) rutyny? To oni realnie kontrolują sytuację! I wreszcie - jaki (dewastujący moim zdaniem) efekt ma fakt, iż w postkomunizmie nie chce się i nie potrafi teoretyzować na własny temat. To pozwala rządzącym schować się przed odpowiedzialnością za parawanem imitacji, zapożyczeń i ulegania zewnętrznym (wcale nie bezinteresownym) presjom.
A w związku z dzisiejszym wystąpieniem ministra Sikorskiego w sejmie (Sikorski: opamiętajcie się i nauczcie się kochać)
, mój krótki komentarz: "poważnym graczem" nie jest kraj, który stanowi "wypełniacz" w inicjatywach innych, ale ten kto zabezpiecza interesy własnego kraju. A nawet w "modelowej" relacji z Niemcami nie uzyskaliśmy choćby zagwarantowania dostępu do portu w Świnoujściu, blokowanego przez Nordstream. I to Niemcy utrudniły nasze starania w KE o kluczową dla nas sprawę zmiany liczenia długu.
Błędem jest też dzisiejsza inicjatywa "w obronie chrześcijan". Przekłada to złożone procesy w krajach islamu w stary schemat wojny religijnej. A nawet uważniejsze przyjrzenie się ostatnim problemom Koptów w Egipcie pokazuje, że geneza konfliktu była inna. Powinno się raczej podjąć uchwałę potępiającą rzeź cywilów w Libii: dziś tylko Sarkozy i Cameron bronią honoru Zachodu w świecie arabskim.
Felieton ten dedykuję posłom głosującym dziś ws. OFE.
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski