Nowy wpis Donalda Tuska na Twitterze. Pyta o decyzje Donalda Trumpa
"Czy decyzje Donalda Trumpa są jedynie okresowymi turbulencjami czy raczej pierwszymi symptomami rozłamu we wspólnocie politycznej Zachodu, którą G7 reprezentuje i nieformalnie prowadzi" - zapytał na Twitterze szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Podkreślił, że sprawa nie jest zabawna.
07.06.2018 | aktual.: 28.03.2022 09:37
Donald Tusk na swoim twtterowym profilu udostępnił swoją wypowiedż dla "New York Timesa" przed szczytem G7 w Charlevoix.
Tytuł artylułu to "Mimo Trumpa, Zachód musi pozostać zjednoczony". Jak napisał Tusk, "w tym tygodniu liderzy z krajów G7 spotkają się w Kanadzie, aby omówić niektóre z kluczowych problemów, przed jakimi stoi dziś świat. Program konferencji zawiera takie tematy jak równość płci, przygotowywanie do pracy w przyszłości i zagraniczne zagrożenia dla naszych demokracji".
Dodał jednak, że to nie wszystko. "Nie ukrywamy, że nasze rozmowy będą odbywać się w konkretnym kontekście politycznym ostatnich decyzji prezydenta Trumpa i reakcji, jakie wywołały po obu stronach Atlantyku. Mam na myśli wycofanie się Stanów Zjednoczonych z porozumienia klimatycznego w Paryżu i porozumienia nuklearnego Iranu, a także nowe cła na stal i aluminium, w tym sposób ich narzucenia i argumenty użyte do ich uzasadnienia. Dla mnie, nieuleczalnego, proamerykańskiego Europejczyka, fanatycznie poświęconego idei współpracy transatlantyckiej, decyzje te są niefortunne i niepokojące" - podkreślił.
Były polski premier zastanawia się, czy te decyzje są przypadkowe, czy to strategia obecnej polityki amerykańskiej. Jak zaznaczył, wszyscy uczestnicy G7 będą o tym myśleć, bo "Waszyngton nie jest zainteresowany potwierdzeniem wspólnego zaangażowania w międzynarodowy porządek oparty na regułach".
"To nie jest zabawne. Alternatywą do porządku jest nieporządek. (...) Ktokolwiek chce zburzyć porządek, musi wiedzieć, że pozostaniemy zjednoczeni w jego obronie. Przedstawię tę sprawę pozostałym uczestnikom konferencji G7" - dodał.
Tusk o Wałęsie
W artykule szefa RE nie zabrakło nawiązania do byłego prezydenta Lecha Wałęsy. "Kiedy myślałem o tych sprawach, zastanawiałem się nad własną podróżą. Jakieś 30 lat temu wraz z Lechem Wałęsą i innymi działaczami Solidarności witałem amerykańskich prezydentów w stoczni w Gdańsku, aby świętować upadek komunizmu w Polsce. Kiedy byłem premierem Polski, w latach 2007-2014 wyjechałem do Iraku i Afganistanu, aby spotkać się z amerykańskimi i polskimi żołnierzami. Zaledwie kilka dni temu, z rodziną i przyjaciółmi, odwiedziłem amerykańskie cmentarze i plażę Omaha w Normandii we Francji. To w takich miejscach mój umysł i serce mówią mi, że nie ma dobrej alternatywy dla jedności transatlantyckiej. Niektórzy oskarżają mnie o sentymentalizm. Nie, odpowiem, jest to świadomość historii i zdrowego rozsądku" - tłumaczył.
Na koniec przyznał, ze "nie można nie doceniać zagrożenia".