Nowy sposób na islamskich terrorystów. Ochroni Niemców?
Niemieckie służby szukają sposobów na to, aby zidentyfikować i unieszkodliwić radykalnych islamistów zanim zaatakują. W ocenie zagrożenia ze strony dżihadystów pomóc ma nowy system, który już sprawdza federalna policja zza Odry.
Sprawa śledzenia przygotowań terrorystów jest u naszych sąsiadów szeroko komentowana, bo mija właśnie rok od zamachu na jarmark bożonarodzeniowy w Berlinie. Wiele wskazywało na to, że Anis Amri, który siedział za kierownicą polskiej ciężarówki, mógł być zatrzymany przed atakiem. Urzędnicy zlekceważyli wiele przesłanek.
Teraz ludzi zastąpił komputer. Nowy system oceny zagrożenia opracowany dla Federalnego Urzędu Kryminalnego (BKA) ma wskazać, który z ponad 700 uznanych za niebezpiecznych radykalnych islamistów w Niemczech mógłby przeprowadzić zamach.
System o nazwie RADAR-ITE opiera się na 73 sprawdzanych cechach ocenianej osoby. To m.in. socjalizacja w niemieckich społeczeństwie i gotowość do użycia przemocy, ale też więzy rodzinne, dobra integracja czy pewne miejsce pracy.
Wcześniej tego nie wykryto
BKA rozpoczął prace nad nowym systemem oceny i kontroli ekstremistów jeszcze przed zamachem w Berlinie. Na początku śledczy sceptycznie podchodzili do możliwości RADAR ITE.
Jednak kiedy wpisali do komputera dane Anisa Amriego (znane jeszcze sprzed ataku), system od razu zakwalifikował go w najwyższej, czerwonej kategorii. Inaczej niż berlińska policja, która w Amrim nie widziała szczególnie niebezpiecznego dżihadysty.
Do tej pory śledzczy w nowej bazie danych umieścili dane 205 radykalnych islamistów. Aż 82 zostało zakwalifikowanych do tej samej kategorii co Amri, czyli do grupy największego ryzyka. 96 osób oceniono jako "umiarkowanych" (i oznaczono kolorem żółtym), a 27 znalazło się w kategorii "wyraźne ryzyko" (kolor pomarańczowy).
Ostrzeżenia policji
Zgodnie z założeniami nowy system ma pomóc policji w rozpoznaniu niebezpiecznych islamistów i na nich skoncentrować nadzór. "Całkowita inwigilacja jest jednak z punktu widzenia policji niemożliwa" - zaznacza Oliver Malchow, szef niemieckiego Związku Zawodowego Policjantów (GdP).
- Po pierwsze istnieją ścisłe ograniczenia takiej ingerencji w prawa osobiste, a po drugie policja ma 24 urzędników do 24-godzinnej obserwacji. Brakuje zatem ludzi i podstaw prawnych - zauważa przewodniczący policyjnych związków w rozmowie z "Heilbronner Stimme".
Katarzyna Domagała/dpa