Nowy proces oskarżonego o współudział w ludobójstwie
W Cleveland w amerykańskim stanie Ohio rozpoczął się we wtorek kolejny proces Johna Demjaniuka,
oskarżonego o to, że jako strażnik hitlerowskich obozów koncentracyjnych współdziałał w ludobójstwie.
29.05.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Demjaniukowi, emerytowanemu mechanikowi samochodowemu ukraińskiego pochodzenia, którego sprawa ciągnie się od 24 lat, zarzucano poprzednio, że był sadystycznym strażnikiem SS o przydomku "Iwan Groźny" w obozie zagłady w Treblince.
Uwolniono go od tego zarzutu, ale obecna rozprawa ma udowodnić, że był strażnikiem w innych obozach i ukrył ten fakt, starając się o amerykański paszport. Prokuratura chce doprowadzić przynajmniej do ponownego odebrania mu obywatelstwa USA.
W 1986 roku Demjaniuka deportowano z USA do Izraela, gdzie miał proces, po którym skazano go na karę śmierci. Izraelski Sąd Najwyższy uchylił jednak ten wyrok w 1993 r., stwierdzając, że mogła zajść pomyłka w identyfikacji Demjaniuka jako "Iwana Groźnego". Sąd zwrócił uwagę, że znaczna część dowodów przeciwko niemu pochodziła z wątpliwej wiarygodności dokumentów sowieckiego KGB.
Demjaniuk został zwolniony, wrócił do Ohio i w 1998 r. władze przywróciły mu odebrane w 1981 r. obywatelstwo. Amerykański sąd apelacyjny orzekł w dodatku, że prawnicy w Biurze Dochodzeń Specjalnych Ministerstwa Sprawiedliwości, zajmującym się ściganiem zbrodniarzy hitlerowskich, naruszyli przepisy, ukrywając przed sądem i adwokatami oskarżonego dowody mogące oczyścić go z zarzutów. Chodzi tu m.in. o zeznania dwóch byłych strażników obozu w Treblince, którzy oświadczyli, że "Iwanem Groźnym" był nie Demjaniuk, lecz niejaki Iwan Marczenko. Przytaczano także listę strażników, dostarczoną przez władze polskie, na której nie było nazwiska Demjaniuka.
Demjaniuk zawsze utrzymywał, że jest niewinny. Twierdził, że służył w czasie wojny w jednostce artylerii armii radzieckiej, dostał się do niewoli w 1942 r. i jako jeniec wojenny pracował przy budowie koszar i rozładowywaniu wagonów. Istnieje jednak wiele dowodów - uznanych zarówno przez izraelski Sąd Najwyższy, jak i sąd apelacyjny w USA - że ukraiński mechanik, choć mógł nie służyć w Treblince, był w rzeczywistości strażnikiem w innych obozach.(ck)