Nowy Jork: lotniska będą dostępne dla LOT‑u
W odpowiedzi na wysłany w maju br. list Richarda Codeya, demokratycznego senatora stanowego w New Jersey do Port Authority, w którym ustawodawca domagał się zerwania umowy między tą agencją a polskimi liniami lotniczymi LOT - Lewis M. Eisenberg, jej prezes, napisał, że nie leży w jego kompetencji podejmowanie takich decyzji.
W piśmie wystosowanym w maju br. do zarządu Port Authority senator Codey domagał się, aby agencja ta nie odnawiała umowy z polskim przewoźnikiem. Kilka dni wcześniej prezydent RP Aleksander Kwasniewski zawetował ustawę Sejmu RP w sprawie zwrotu mienia obywateli polskich z czasów wojny. Decyzja ta uniemożliwiła rozwiązanie sprawy mienia.
Spowodowało to reakcję osób mieszkających obecnie w USA, które utrąciły majątek w wyniku wojennej polityki nazistów i powojennych działań polskiego rządu komunistycznego. Ich przedstawiciele polityczni rozpoczęli akcję legislacyjną w nowojorskim Sejmie stanowym i wysyłanie listów protestacyjnych, chcąc wymusić na rządzie RP wypłacenie rekompensat. Jednym z protestujących był senator Codey.
W odpowiedzi wysłanej do senatora z New Jersey prezes Port Authority pisze jednak, że sprawy dotyczące praw LOT-u do ładowania i obsługiwania samolotów na lotnisku regulowane są przez "przepisy konstytucyjne, odpowiednie prawa statutowe oraz prawo zwyczajowe".
Według rzecznika Port Authority oznacza to, że wszelkie decyzje w tej sprawie muszą być zgodne z Federal Aviation Act, który zabrania "niesprawiedliwej dyskryminacji" linii lotniczych. "Nie możemy arbitralnie nikogo dyskryminować. Powiedzmy, że samoloty danej linii lotniczej przekraczają dopuszczalny poziom dźwięku przy lądowaniu, wówczas Port Authority wysyła list ostrzegawczy. Dopiero brak odpowiedzi linii lotniczej powoduje interwencję. W innych sprawach jak rekompensata za utracony w Polsce majątek agencja stanowa nie ma takich kompetencji".
"W sprawie odszkodowań dla ofiar holocaustu i ich rodzin Port Authority nie może zrywać umów, by w ten sposób zmusić rząd Polski do negocjacji" napisał w liście Lewis M. Eisenberg. (Marek Tomaszewski/pr)