Nowy europoseł PiS: dość udawania dziewictwa
- Nie wykluczam wstąpienia do PiS. Daję sobie rok na odpowiedź, czy mogę być przydatny partii jako jej członek i czy PiS będzie mnie potrzebowało - mówi dr Marek Migalski, świeżo upieczony eurodeputowany PiS w rozmowie z portalem tvp.info. - Nie ma co udawać dziewictwa - dodaje były niezależny komentator polityczny.
25.06.2009 | aktual.: 25.06.2009 15:04
- Jeśli obydwie strony uznają, że odpowiedź na pytanie o moją przydatność w PiS jest twierdząca, nie wykluczam wstąpienia do tej partii. Nie ma co udawać dziewictwa. Lena Kolarska-Bobińska przyjęła członkostwo w PO po tym, jak wystartowała w wyborach. Ja też nie mam co udawać, że jestem niezależnym kandydatem - mówi Marek Migalski w rozmowie z portalem tvp.info.
Znany do tej pory jako komentator sceny politycznej, Migalski startując z list PiS, otrzymał 112881 głosów i osiągnął ósmy wynik w kraju. Walka nie była łatwa, bo jego głównym kontrkandydatem w regionie był Jerzy Buzek. Były premier powtórzył rekord sprzed pięciu lat, otrzymując najwięcej w Polsce - 393117 - głosów.
Odpowiadając na pytania internautów Marek Migalski tłumaczy, że nie nabijał do tej pory ludzi w butelkę, udając niezależnego eksperta od polityki.
- Byłem niezależnym ekspertem, choć oczywiście nie obiektywnym. Nie ma obiektywnych ludzi. Miałem swoje sympatie i antypatie. Zarzucano mi, że moje analizy były bliskie PiS, ale mogę zapewnić, że byłem niezależny. Nikt mi tego nie dyktował, nie brałam żadnych pieniędzy partyjnych, nikomu się nie wysługiwałem, a to co mówiłem było moje - mówi Migalski.
W rozmowie z tvp.info znany komentator polityczny wyjaśnia, czym się kierował zostając politykiem i na czym skupi swoją działalność w Parlamencie Europejskim. Ujawnia także, że rozważa zgolenie brody, a jego ulubionym hobby jest… picie piwka z przyjaciółmi.
Anita Blinkiewicz