Świat"Nowi członkowie UE mogą pogrzebać jej współpracę z Moskwą"

"Nowi członkowie UE mogą pogrzebać jej współpracę z Moskwą"

"Rekruci z Unii Europejskiej mogą pogrzebać współpracę Brukseli z Moskwą" - pisze dziennik "Wriemia Nowostiej", komentując decyzję prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego o zwołaniu nadzwyczajnego szczytu UE poświęconego przyszłości jej relacji z Rosją i sytuacji w Gruzji.

26.08.2008 | aktual.: 26.08.2008 12:31

Gazeta podkreśla, że "po tym, jak ofiarą kryzysu na Kaukazie faktycznie padł program współpracy między Rosją i NATO, zagrożone może się okazać współdziałanie Moskwy z Unią Europejską".

Według "Wriemia Nowostiej", rozpoczynający się 1 września w Brukseli nadzwyczajny szczyt UE w sprawie Gruzji stanie się areną dla nowych antyrosyjskich inicjatyw.

Powołując się na magazyn internetowy "EUObserver", rosyjska gazeta podaje, że byłe kraje komunistyczne, popierane przez Wielką Brytanię i Szwecję, zaproponowały zamrożenie rozmów na temat zawarcia porozumienia o partnerstwie i ruchu bezwizowym, niewpuszczenie Rosji do Światowej Organizacji Handlu (WTO) i zbojkotowanie zimowych igrzysk olimpijskich w 2014 roku w Soczi.

"Choć Francja, która obecnie sprawuje przewodnictwo w Unii Europejskiej, na razie unika antyrosyjskich wystąpień, zaostrzenie stanowiska Brukseli wobec Moskwy jest prawdopodobne" - wskazuje gazeta.

Dziennik zaznacza, że choć z inicjatywą zwołania nadzwyczajnego szczytu UE w Brukseli wystąpił prezydent Francji Nicolas Sarkozy, to jednak największej aktywności w Brukseli należy się spodziewać przede wszystkim ze strony krajów wschodnioeuropejskich.

Z kolei "Niezawisimaja Gazieta" podaje, że głównym inicjatorem szczytu jest Polska.

"Konkretnych państw, które zażądały omówienia sytuacji w Gruzji na najwyższym europejskim szczeblu, w komunikacie Pałacu Elizejskiego się nie wymienia. W kręgach dyplomatycznych mówi się, że inicjatywa należy do Polski. Sprawująca przewodnictwo w Unii Europejskiej Francja dotychczas ignorowała żądanie Warszawy" - pisze moskiewski dziennik. (sm)

Jerzy Malczyk

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)