Nowe zamieszki w Egipcie. Tłum niezadowolony z wyroku
W Kairze wybuchły zamieszki, a wściekły tłum próbował wedrzeć się do sądu po tym, jak w ulgowy sposób potraktowano na rozprawie policjantów oskarżonych o zabicie i ranienie wielu uczestników lutowych demonstracji.
05.07.2011 | aktual.: 05.07.2011 03:20
Wśród Egipcjan panuje wielkie napięcie. Ich zdaniem rządząca obecnie Najwyższa Rada Wojskowa zwleka z rozliczeniem członków poprzedniego reżimu, w tym funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. W sprawie śmierci ponad 840 demonstrantów do tej pory skazany, zaocznie, został tylko jeden policjant.
W Kairze sąd zwolnił z więzienia policjantów, oskarżonych o zabicie 17 i ranienie ponad 350 demonstrantów w Suezie podczas egipskiej rewolucji w lutym. Siedmiu zostało zwolnionych za kaucją, a ich rozprawy przeniesiono na wrzesień. Trzech jest sądzonych zaocznie.
Jeszcze na sali rozpraw starły się rodziny zabitych i oskarżonych. Krewni ofiar zmagali się ze strażnikami, próbowali też wedrzeć się do biura sędziego. Zatrzymali ich dopiero żołnierze strzegący budynku sądu.
Po wybuchu zamieszek prokurator generalny Abdel Megid Mahmud ogłosił unieważnienie wyroku, aby złagodzić gniew tłumu - pisze AP. Jednak prawnik reprezentujący rodziny zabitych ocenił jego decyzję jako "nielegalną", bo nie ma on władzy wyższej niż sąd.
Następnie krewni zabitych przez co najmniej sześć godzin blokowali ruch na autostradzie łączącej Kair z Suezem. W rezultacie na drodze ustawiły się setki samochodów. Do protestujących dołączyli się kierowcy ciężarówek i mieszkańcy Suezu. Z uczestnikami protestu pertraktowali wojskowi.
Z autostrady tłum przeniósł się do centrum Suezu, wstrzymując ruch na dwóch głównych placach. Tysiące ludzi wznosiło okrzyki, m.in. "Precz z juntą wojskowych".
- W społeczeństwie się gotuje - ocenił działacz Ahmed Abdel Gawad.
Na 8 lipca planowana jest ogromna demonstracja, w której udział ma wziąć ok. miliona osób. Jej uczestnicy będą żądać sprawiedliwych procesów dla członków poprzedniego reżimu, w tym czołowych przedstawicieli aparatu bezpieczeństwa, którzy mogli wydać rozkazy strzelania do demonstrantów w lutym.
Ulgowe potraktowanie oskarżonych policjantów może przysporzyć tej inicjatywie więcej zwolenników - ocenia AP.
Tymczasem Zjednoczone Emiraty Arabskie ogłosiły, że utworzą fundusz pomocowy w wysokości 3 miliardów USD dla Egiptu, którego gospodarka ucierpiała przez odpływ turystów i inwestorów na skutek tzw. arabskiej wiosny ludów - podała agencja WAM.
Decyzję tę ogłosił wicepremier szejk Mansur ibn Zajed an-Nahajan podczas spotkania w Abu Dabi z egipskim premierem Esamem Szarafem.
- Podjęto decyzję o utworzeniu Funduszu im. Chalify ibn Zajeda (...) na sumę 1,5 miliarda USD", który ma "wesprzeć rozwój małych i średnich projektów w Egipcie" oraz "stworzyć nowe miejsca pracy dla młodych Egipcjan - podała WAM.
Prezydent ZEA przekazał też 750 mln USD na rozwój infrastruktury i projektów mieszkaniowych dla młodych ludzi oraz kolejne 750 mln USD w formie udzielanych na korzystnych warunkach pożyczek na różne inicjatywy.
Gospodarka Egiptu skurczyła się w rezultacie antyrządowych demonstracji na początku tego roku. Wydarzenia w kraju odstraszyły turystów i inwestorów, dwa główne źródła dochodu tego państwa.
Na początku czerwca Egipt uzyskał pomoc od Międzynarodowego Funduszu Walutowego w wysokości 3 mld USD. Egipski minister finansów Samir Radwan zapewnił jednak, że jego kraj poradzi sobie z deficytem bez pomocy MFW, za to przy wsparciu państw arabskich.
Bank Światowy również oferował Egiptowi 5,4 mld USD pomocy, jednak ogłosił, że zrewiduje swoje stanowisko w tej sprawie po odmowie wobec MFW.