Nowe paliwo. To może być sposób na uniezależnienie się od Rosji
Wojna w Ukrainie zwróciła uwagę na konieczność poszukiwania niezależności od rosyjskiego gazu i ropy. Część zachodnich krajów jest tak mocno uzależniona od surowców z Rosji, że UE wciąż nie może wprowadzić embarga na ich import. Wyjściem może być paliwo syntetyczne. W Chile powstaje właśnie nowoczesny zakład, który ma udowadniać, iż z wykorzystaniem wody, wiatru i słońca można stworzyć alternatywny napęd.
O chilijskim Punta Arenas może zrobić się głośno, jeśli start-up Highly Innovative Fuels (HIF) odniesie sukces. Na 3,7-hektarowym terenie o wartości 55 mln dolarów powstaje nowoczesny zakład, który ma wykorzystywać energię pochodzącą z wiatru, wody i powietrza do tworzenia paliwa syntetycznego. Mogłoby ono zasilać nie tylko samochody, ale też i samoloty.
W obliczu wojny w Ukrainie, która z jednej strony pokazała jak mocno kraje UE uzależnione są od ropy i gazu z Rosji, a z drugiej doprowadziła do wzrostu cen surowców na światowych rynkach, chilijski projekt może być rozwiązaniem niezwykle cennym.
Na czym polega nowy projekt?
Instalacja powstająca w Chile składa się m.in. z turbiny wiatrowej, systemu wychwytywania dwutlenku węgla i urządzeń, które są w stanie wyprodukować 130 tys. litrów paliwa syntetycznego rocznie. Zakład jest w fazie budowy, ale ma zostać uruchomiony jeszcze w 2022 roku. Wtedy też wytworzy pierwsze litry nowoczesnego paliwa.
HIF wykorzystuje energię elektryczną generowaną przez turbiny wiatrowe, by rozdzielać wodę na wodór i tlen w procesie zwanym elektrolizą. Równocześnie specjalne urządzenia wyłapują dwutlenek węgla z powietrza. W dalszej fazie dochodzi do połączenia dwutlenku węgla z wodorem, co prowadzi do powstania e-paliwa.
Tak otrzymaną substancję można wykorzystać do produkcji metanolu, propanu, benzyny, a nawet mieszanki wykorzystywanej przez silniki samolotów odrzutowych. - Wszystko, co można stworzyć z ropy naftowej, można też wyprodukować w oparciu o tę technologię - powiedziała CNN Meg Gentle, dyrektor wykonawcza HIF na teren Stanów Zjednoczonych.
Paliwa syntetyczne alternatywą dla elektryków
Kciuki za powodzenie projektu w chilijskim Punta Arenas powinni trzymać nie tylko przywódcy państw uzależnionych od rosyjskiej ropy, ale też fani motoryzacji. Jeśli proces produkcji paliw syntetycznych stanie się powszechny i tani, silniki spalinowe będą mogły przetrwać. - Pojazdy elektryczne i napędzane e-paliwami mogą istnieć obok siebie - stwierdziła Gentle.
Obecnie głównym problemem paliw syntetycznych jest ich cena. Z raportu brytyjskiego Royal Society wynika, że jeden litr kosztuje ok. 6 dolarów, a mowa o kwocie bez podatków czy akcyz. Ponadto cena jest mocno uzależniona od kosztów energii elektrycznej. Wykorzystanie OZE może jednak obniżyć koszty produkcji.
Co ważne, HIF opisuje swoje paliwa syntetyczne jako neutralne pod względem emisji dwutlenku węgla, bo ich spalanie uwalnia ten sam dwutlenek węgla, który został wcześniej wychwycony podczas procesu produkcyjnego. - Można to nazwać recyklingiem - oceniła Gentle.
Pierwsze firmy zainteresowane HIF
Zakład w Chile powstaje przy zainteresowaniu Siemens Energy i Porsche. Pierwsza z tych marek otrzymała już od niemieckiego rządu 9 mln dolarów na wsparcie projektu. Natomiast Porsche zamierza wydać 22 mln dolarów na zakup e-paliwa produkowanego w Punta Arenas, by wykorzystywać go w sportach motorowych.
Paliwo syntetyczne może też uratować branżę transportową. Obecnie ma ona spory problem z elektryfikacją, gdyż współczesne akumulatory elektryczne nie są w stanie wygenerować takiej mocy, aby zapewnić ciężarówkom o masie kilkunastu ton odpowiedni zasięg.
- Paliwa syntetyczne mają potencjał, by zredukować emisję CO2 w tych obszarach transportu, który nie może korzystać z akumulatorów elektrycznych - powiedziała CNN prof. Anna Korre, która zajmuje się inżynierią środowiska w Imperial College w Londynie.
Wstępnie fabryka w Chile będzie w stanie wyprodukować 1 tys. baryłek paliwa syntetycznego dziennie. To kropla w oceanie potrzeb. Jednak start-up ma już plany stworzenia łącznie dwunastu zakładów - w Chile, USA i Australii. Przy odpowiedniej rozbudowie, każda z fabryk byłaby w stanie tworzyć po 14 tys. baryłek e-paliwa dziennie.
To oczywiście nie uniezależni Zachodu od rosyjskiej ropy, ale na pewno będzie stanowić krok w dobrą stronę. Zwłaszcza że im więcej powstawać będzie zakładów produkujących e-paliwa, tym oferowane przez nich produkty powinny stawać się tańsze.