Nowe otwarcie Korei Płn.? "Nastawia się na przetrwanie"
Po latach izolacji Korea Północna "otwiera się" i małymi krokami przystępuje do pracy nad antyzachodnim sojuszem. Wszystko ma zacząć się od planowanych rozmów Kim Dzong Una z Władimirem Putinem. - Korea Płn. nastawia się na przetrwanie - mówi w rozmowie z WP Radosław Pyffel, ekspert Instytutu Sobieskiego.
Przypomnijmy, że północnokoreański dyktator Kim Dzong Un planuje podróż do Rosji jeszcze w tym miesiącu. Ma spotkać się z Władimirem Putinem, by omówić możliwości dostarczenia Rosji większej ilości broni na wojnę w Ukrainie oraz ustalić inne możliwości współpracy wojskowej - twierdzą amerykańscy i natowscy urzędnicy, z którymi rozmawiał "The New Tork Times".
By porozumieć się z Władimirem Putinem, Kim Dzong Un jest gotowy zrobić wyjątek i opuścić kraj. Ważną rolę w tej układance odgrywają także Chiny - kraj, który trzyma w garści i Putina, i Kim Dzong Una.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Korea Płn. zawsze głosuje za Federacją Rosyjską. Trzymają wspólny front"
Radosław Pyffel, ekspert Instytutu Sobieskiego, autor książki "Biznes w Chinach", w rozmowie z Wirtualną Polską mówi, że na ten moment trudno cokolwiek, poza spekulacjami, mówić o planowanym spotkaniu Korei Północnej z Rosją - niewiele można też powiedzieć o roli Chin.
- Jeśli spojrzymy na głosowania w Organizacji Narodów Zjednoczonych, Chiny grają na dwa fronty - nigdy nie krytykują Rosji, ale i nie głosują za nią, a oficjalnie nawołują do dialogu i nawet go prowadzą z Ukrainą. Natomiast Korea Północna zawsze głosuje za Federacją Rosyjską. Trzymają z nią wspólny front - wyjaśnia ekspert.
Pyffel dodaje, że problem z Chinami polega na tym, że Korea Północna jest formalnie krajem sojuszniczym, teoretycznie całkowicie zależnym. - Ale w praktyce trudno określić jaki jest bezpośredni wpływ Pekinu na Pjongjang, który de facto ustanowił swoją własną dynastię i niezależną politykę - tłumaczy.
- Oczywiście Chiny dodatkowo grają tym, że mogą mieć na Koreańską Republikę Ludowo-Demokratyczną wpływ, co może być atutem w polityce międzynarodowej, gdzie wiele krajów obawia się "nieprzewidywalnej" dynastii Kimów, na którą nie mają zbyt wielkiego wpływu - podkreśla rozmówca Wirtualnej Polski.
Analityk dodaje, że żeby zrozumieć sytuację, trzeba sięgnąć do wojny koreańskiej i tego, że bez wsparcia Chińskiej Republiki Ludowej, Korea Północna by nie powstała. - Na dobrą sprawę dziś nie ma traktatu pokojowego - jest podpisany rozejm, a wojna pomiędzy Koreą Północną i Południową de facto cały czas trwa - podkreśla.
"Korea Północna nastawia się na przetrwanie"
I dodaje, że po osiągnięciu rozejmu "Korea Północna stała się autarkiczną autokracją, uzależnioną gospodarczo od Chin". - Mielibyśmy jednak problem ze stwierdzeniem na czym miałby polegać bezpośredni wpływ Chin na ten kraj. Zwłaszcza w sytuacji, w której niewiele wiemy, jeśli chodzi o dostawy broni przez Koreę Północną do Rosji. Nic nie jest pewne. Przedstawiciele krajów odmawiają komentarza, a my możemy bazować jedynie na spekulacjach - dodaje.
Wyjaśnia też, że Korea Północna nastawia się na przetrwanie. - Wielokrotnie zapowiadali otwarcie, ale ono nigdy nie nastąpiło. Spodziewano się, że może dojść do otwarcia, jakie kiedyś przeprowadziły Chiny. Ale do niczego takiego nie dochodzi. Korea Północna jest krajem cały czas w stanie wojny. Te decyzje czy wizyty nie zmieniają ogólnej strategii. Nie mamy tutaj jakiegoś znaczącego trendu na otwarcie - prognozuje Pyffel.
- To, co jest ciekawe, to to, że KRLD podobno również pracuje nad różnymi rodzajami broni. Pola bitewne Ukrainy są dla wszystkich poligonem dla tych nowych rodzajów - zarówno dla Amerykanów, Brytyjczyków, Polaków, czy tych państw wspierających Rosję. Nie wykluczam, że celem spotkania Kim Dzong Una z Władimirem Putinem jest kwestia wsparcia Rosji i być może przy okazji polityki - również biznesu. Przetestowania jakichś swoich rodzajów broni na realnym polu walki - wyjaśnia ekspert.
"Ja bym Korei Północnej nie lekceważył"
Płk Andrzej Derlatka, były szef Agencji Wywiadu oraz były ambasador RP w Korei Południowej, mówił w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski, że "Korea Północna posiada najnowsze technologie powstałe we współpracy z różnymi państwami, ale również wykradane przez północnokoreańskich szpiegów w wielu miejscach świata".
- Ja bym Korei Północnej nie lekceważył, jest to bardzo groźny przeciwnik - dodał. Zaznaczył, że technologie Pjongjangu co prawda nie są najnowocześniejsze, ale powinny być wystarczające na potrzeby Rosji. - Korea Północna dysponuje bronią rakietową, która wymaga znakomitej elektroniki, by nią sterować. (…) Myślę, że z braku dostaw z Zachodu, jakiekolwiek rozwiązania techniczne będą przyjęte przez Rosję z satysfakcją i radością - ocenił płk Derlatka.
Według niego, nie można też wykluczyć, że poprzez Koreę Północną Rosja może otrzymywać pomoc z Chin, którą Pekin wolałby przekazywać "po cichu".
"Putin jest zdesperowany"
- Putin zwraca się do Korei Północnej o dostawy broni, bo jest zdesperowany i znajduje się pod wielką presją - ocenił rzecznik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby.
- Nie mamy bardzo konkretnych danych dotyczących tego, jak dużo mu zostało. Ale wiemy, że zużywa artylerię w coraz większym tempie, próbując odeprzeć ukraińską kontrofensywę - dodał.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski