Nowe obostrzenia i lockdown w całej Polsce. Opozycja uderza w rząd. "Panika"
Koronawirus w Polsce powoduje coraz większy kryzys. Liczba zakażeń przekroczyła w środę 25 tysięcy. Rząd zdecydował o wprowadzeniu ogólnokrajowego lockdownu. - To działania w panice. Rząd funduje nam chaos - komentują w rozmowie z WP politycy opozycji. Krytyczne opinie na temat decyzji rządu padają jednak również ze strony jednego z koalicjantów PiS.
Potwierdzają się nieoficjalne informacje WP i money.pl: rząd premiera Mateusza Morawieckiego zdecydował o wprowadzeniu ogólnokrajowego lockdownu. - Musieliśmy podjąć zdecydowane kroki - powiedział na konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski.
Stąd decyzje: o zamknięciu hoteli, galerii handlowych, kin, teatrów, czy o wprowadzeniu nauki zdalnej w klasach I-III. Ogólnopolskie obostrzenia mają trwać od 20 marca do 9 kwietnia. Więcej przeczytasz o tym TUTAJ.
Co na to opozycja? Zapytaliśmy przedstawicieli największych formacji.
Lockdown w Polsce. Opozycja domaga się regionalizacji
- Nie jestem zwolennikiem ogólnokrajowych lockdownów - mówi WP były minister zdrowia i europoseł Koalicji Obywatelskiej Bartosz Arłukowicz. - Jestem zwolennikiem zarządzania regionalnego. Ale ten rząd ma niestety tendencję do centralizacji wszystkiego. Nawet szpitali. Samorządowcom odebrano możliwość zarządzania pandemią w ich miastach. Oni są pozbawieni uczestnictwa w odgórnych decyzjach rządu o wprowadzaniu restrykcji. Odebrano im możliwość współpracy z sanepidem. Regionalne zarządzanie pandemią byłoby lepsze niż zarządzanie z ministerialnego biurka, przy użyciu bezprawnych rozporządzeń - mówi WP były minister zdrowia.
Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz zastanawia się: - Pytanie, czy stać nas na ogólnokrajowy lockdown. Czy nie powinniśmy przejść do systemu powiatowego. O to się zwracałem wczoraj w debacie w Sejmie do ministra zdrowia. I swój apel podtrzymuję
Rzecznik PSL Miłosz Motyka w rozmowie z WP dopowiada: - Od początku opowiadaliśmy się za regionalizacją. To, co dzisiaj widzimy, to efekt braku jakiejkolwiek strategii rządu. Nie kontrolujemy choćby osób wracających z zagranicy, nie testowaliśmy ludzi, którzy przylecieli z Wielkiej Brytanii. Ale teraz te wszystkie błędy powinniśmy dławić na poziomie nawet nie powiatów, ale gmin. A nie na poziomie województw, a już na pewno nie ogólnokrajowo.
Polityk ludowców jednoznacznie twierdzi: - Polski nie stać na kolejny lockdown.
Nowe obostrzenia. Opozycja krytycznie o lockdownie. "Konieczny stan klęski żywiołowej"
Politycy Konfederacji również mają jednoznacznie negatywną opinię o decyzji dotyczącej ogólnokrajowego lockdownu. - Lockdowny są wykorzystywane politycznie przez rząd. Celem jest podporządkowywanie sobie społeczeństwa. Przykłady innych państw - z USA, Szwecji, Belgii - pokazują, że taktyka obrana przez polski rząd jest zwyczajnie bezsensowna - przekonuje w rozmowie z WP poseł Artur Dziambor.
Polityk Konfederacji powtarza, że jego formacja konsekwentnie opowiada się za całkowitym otworzeniem gospodarki, ale w reżimie sanitarnym. - Regionalne lockdowny nie pomagają, one może jedynie spowalniają nieco transmisję wirusa. Ale nic poza tym. Ogólnokrajowy lockdown spowoduje, że te gałęzie gospodarki, które jako tako funkcjonowały w ostatnim czasie, zostaną całkowicie zajechane - uważa Dziambor. Poseł - podobnie jak PSL - przekonuje, że rząd powinien wprowadzić stan klęski żywiołowej, choćby po to, by wypłacać poszkodowanym przedsiębiorcom odszkodowania.
Lockdown w całej Polsce. Posłanka opozycji: efekt otwarcia szkół
- Sytuacja wymknęła się rządowi spod kontroli - mówi Wirtualnej Polsce posłanka klubu Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. - Wirus wyprzedza rząd o kilka długości. Minister Niedzielski dopiero "zaczyna się obawiać" trzeciej fali COVID-19. A przecież o brytyjskiej mutacji koronawirusa wiedzieliśmy od początku roku! - zwraca uwagę nasza rozmówczyni.
- Widzimy już dziś, że wprowadzona niedawno regionalizacja obostrzeń na poziomie województw nie zadziałała. Rząd zrezygnował z włączenia do procesu decyzyjnego dotyczącego obostrzeń samorządów. Pytam się: z czego wynikała ta decyzja? Gdzie jest premier? Dlaczego szef rządu scedował zarządzanie pandemią na ministra zdrowia? To pokazuje, że nawet na poziomie centralnym mamy fundamentalny kłopot z koordynacją - przekonuje Dziemianowicz-Bąk.
Posłanka krytykuje też decyzje z lutego, gdy rząd zdecydował o luzowaniu obostrzeń. - Nie chcieli drażnić poszczególnych grup społecznych, to rozdrażnili wirusa. Z biologią ciężko jest negocjować. Zamiast wirusa wyprzedzać, to my go gonimy - konkluduje parlamentarzystka Lewicy.
Podobne zdanie ma Ruch Polska 2050 Szymona Hołowni. - Błędem było otwarcie szkół. Pokazały to modele matematyczne. Po otwarciu szkół jesienią wirus zaczął mocno się rozprzestrzeniać. Ostatnie tygodnie tylko to potwierdziły - mówi Wirtualnej Polsce posłanka Polski 2050 Hanna Gill-Piątek.
Zdaniem przedstawicielki ruchu Hołowni rząd powinien postawić na regionalne zarządzanie pandemią - na poziomie powiatów.
Koronawirus w Polsce. Rzecznik resortu zdrowia o kolejnym lockdownie
Lockdown w Polsce. Poseł Porozumienia: brakuje przywódcy
Krytyczne opinie na temat działania rządu padają nawet z ust niektórych przedstawicieli koalicyjnych partii.
Przedstawiciel klubu parlamentarnego PiS i poseł Porozumienia Jarosława Gowina prof. Wojciech Maksymowicz, pytany przez WP, czy luzowanie obostrzeń w lutym było błędem, przyznaje wprost: - Tak, luzowanie obostrzeń było zbyt głębokie.
Maksymowicz - z zawodu lekarz, pracujący dziś na pierwszej linii frontu walki z COVID-19 - bezpośrednio odnosi się do ministra zdrowia: - Adam Niedzielski jest tubą decyzji ogólnych i wypadkową opinii ekspertów. Jest spikerem, człowiekiem od obliczania. Jako ekonomista umie posługiwać się suwakami cyfrowymi. Brakuje jednak przywódcy, choćby Głównego Inspektora Sanitarnego, który ustawowo ma wyraźne umocowania. Nie mamy dziś GIS działającego zgodnie z zapisami ustawy, która mądrze przewidziała, że musi to być człowiek znający się na zdrowiu publicznym i do tego lekarz. Zamiast tego o lockdownie decydują politycy, którzy nie mają świadomości eksperckiej: coś za bardzo przykręcą, albo za mało przykręcą - konkluduje poseł Porozumienia Jarosława Gowina.