Nowe fakty ws. nagród. Jest reakcja Kukiza
Beata Szydło nagrodziła ministrów, a ci - swoich urzędników. Z ostatnich doniesień wynika, że wydali na ten cel blisko 114 mln zł. Co na to Paweł Kukiz? Komentarz opublikował na swoim profilu.
Z informacji "Faktu" wynika, że najwięcej nagród i premii rozdał w ub. roku Mateusz Morawiecki. Nagrodził 2606 osób średnią kwotą 7049 zł. W sumie wydał 38 mln zł.
"PO i PiS od ponad 10 lat ścigają się w przyznawaniu sobie 'nagród' (...) Cóż... Tak będzie zawsze, dopóki nie stworzy się wspólnej (międzypartyjnej) regulacji wynagrodzeń dla urzędników opartej na mnożniku (np. medianie czy dominancie) i ustawowo zakaże przyznawania nagród. Mają zarabiać godnie, ale i transparentnie. Chcecie podwyższyć sobie wynagrodzenia? Proszę bardzo, ale najpierw musicie podnieść Obywatelom, żeby wam mnożnik wyszedł satysfakcjonująco" - komentuje Kukiz.
"Fakt" przypomina, że rząd PO-PSL także rozdawał nagrody. Raz, w 2008 roku, było to nawet więcej, bo aż 122 mln zł, ale w kolejnych latach kurek przykręcono: w 2009 r. było to 95 mln zł, w 2010 r. - 105 mln zł, w 2011 r. - 108 mln zł, w 2012 r. - 40 mln zł, w 2013 r. - 102 mln zł, w 2014 r. - 95 mln zł.
Nagrody to nie skandal. "Należały się"
O premiach dla ministrów w rządzie Beaty Szydło było głośno przez wiele tygodni. Była premier przeznaczyła na nie 2,1 mln złotych. Rekordzistą był ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak, który dostał 82 tys. zł. Beata Szydło otrzymała 65 tys. zł nagrody. O jej przyznaniu zdecydowała sama.
Kilka dni temu podczas emocjonalnego wystąpienia w Sejmie broniła swojej decyzji. Przekonywała, że nagrody były oficjalne, za ciężką pracę i ministrom się po prostu należały. - Mamy do czynienia z legalnymi nagrodami za ciężką pracę dla ludzi (...) To absolutnie nie jest żaden skandal - komentował następnie prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl