Nowe fakty w sprawie zaginionego airbusa
Automatyczne sygnały wysłane w ostatnich minutach lotu przez zaginionego nad Atlantykiem airbusa linii Air France wskazują, że jego autopilot był wyłączony - poinformował szef francuskiej instytucji prowadzącej dochodzenie Paul-Louis Arslanian.
06.06.2009 | aktual.: 06.06.2009 23:03
Arslanian powiedział, że nie wiadomo czy autopilot został wyłączony przez pilotów, czy przestał działać ponieważ otrzymał sprzeczne dane dotyczące prędkości lotu.
Producent samolotu firma Airbus twierdzi, że dochodzenie w sprawie katastrofy wykazało, iż przyrządy pokładowe podawały sprzeczne informacje, kiedy samolot wleciał w strefę silnej burzy.
Agencja prowadząca dochodzenie poinformowała, że Air France nie wymieniły w samolocie przyrządów do pomiaru prędkości, pomimo zaleceń producenta.
Arslanian powiedział, że obecnie analizowane są 24 wiadomości wysłane automatycznie przez samolot w ciągu ostatnich minut lotu.
Dodał, że w poszukiwaniu szczątków samolotu nadal przeczesywana jest strefa o powierzchni kilkuset kilometrów kwadratowych. Obecnie kluczowe jest odnalezienie tzw. czarnych skrzynek zawierających informacje dotyczące lotu i nagrania z kabiny pilotów.
Osoby prowadzące poszukiwania próbują określić położenie szczątków na podstawie wysokości i prędkości samolotu w momencie otrzymania ostatniej automatycznej wiadomości. Szczątki samolotu mogły być jednak rozrzucone przez prądy morskie.
Władze francuskie wysłały w rejon katastrofy atomową łódź podwodną wyposażoną w sonary, która ma się tam zjawić w przyszłym tygodniu. Do poszukiwań użyte zostaną również urządzenia akustyczne dostarczone przez Stany Zjednoczone.
W kierunku miejsca katastrofy płynie francuski statek poszukiwawczy, na którego pokładzie znajduje się łódź podwodna "Nautile" oraz bezzałogowa łódź "Victor 6000"; obie mogą zejść na głębokość 6 tys. metrów.
Airbus A330 lecący z Rio de Janeiro do Paryża w nocy z niedzieli na poniedziałek zniknął z radarów po czterech godzinach od startu. Na jego pokładzie znajdowało się 228 osób.