Nowe fakty w sprawie policyjnego Black Hawka. Załoga wiedziała

Na jaw wyszły nowe szczegóły dotyczące incydentu z udziałem policyjnego śmigłowca transportowego podczas wojskowego pikniku w Sarnowej Górze w sierpniu ubiegłego roku. Maszyna zerwała wówczas podczas startu linię energetyczną. Okazuje się, że załoga Black Hawka miała świadomość, że w coś uderzyła.

Policyjny Black Hawk podczas pikniku w Sarnowej Górze zahaczył o linię energetyczną
Policyjny Black Hawk podczas pikniku w Sarnowej Górze zahaczył o linię energetyczną
Źródło zdjęć: © Licencjodawca

Do informacji z zapisów rejestratorów pokładowych należącego do policji śmigłowca Black Hawk dotarł reporter RMF FM. Okazuje się, że piloci byli świadomi tego, co zdarzyło się, gdy odbywali ten niebezpieczny, zbyt niski lot nad ziemią. Gdy wirnik zahaczył o przewód elektryczny, nie zostały wdrożone obowiązujące w takich sytuacjach procedury.

Sprawę zdarzenia na wojskowym pikniku bada prokuratura. Śledztwo wszczęli prokuratorzy z Ciechanowa, którzy następnie przekazali zadanie do Prokuratury Okręgowej w Płocku.

Śledczy ustalą, czy doszło do zaniedbań ze strony załogi śmigłowca. Piloci mogli przekroczyć zasady bezpieczeństwa, wykonując manewry nad głowami uczestników masowej imprezy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Niebezpieczeństwo na zgromadzonych w plenerze w Sarnowej Górze mieszkańców mogło spotkać również z powodu uszkodzenia linii elektrycznej. Na szczęście zerwaniu uległ przewód nie będący pod napięciem.

Prokuratura przyjrzy się także sprawie dalszych działań załogi. Śmigłowiec bowiem po tym incydencie z siecią kontynuował lot. Załoga, kierując się do bazy, mogła złamać obowiązujące procedury.

Nowe fakty w sprawie policyjnego Black Hawka. Załoga wiedziała

Jak podaje RMF FM, eksperci zwracają uwagę, że piloci powinni uziemić maszynę i sprawdzić, co się stało. Doszło do uszkodzeń, które mogły wpłynąć na stan śmigłowca. Uszkodzony został co najmniej jeden płat wirnika śmigłowca, naprawy wymaga także część poszycia. Jak przekazał we wtorek w mediach społecznościowych Krzysztof Brejza, maszyna wymaga poważnej naprawy. "Koszt politycznego szpanu - pół roku operacyjnego wyłączenia śmigłowca i wymiana drogich uszkodzonych części" - napisał na X europoseł PO.

Rozgłośnia podkreśla, że należy wykluczyć, że siedzące za sterami osoby mogły nie zauważyć tej kolizji. Dokumentują ją zapisy rejestratorów pokładowych, które są analizowane przez śledczych.

W przyszłym tygodniu prokuratura rozpocznie przesłuchania przedstawicieli policji, którzy wydali zgodę na wysłanie Black Hawka do Sarnowej Góry. Niewykluczone, że przesłuchany będzie w tej sprawie również poseł Maciej Wąsik, który w przedwyborczym pikniku Prawa i Sprawiedliwości uczestniczył i przyznawał, że "załatwił" użyczenie maszyny.

Źródło: RMF FM

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (39)