Nowe ustalenia ws. śmierci Nawalnego. Lekarze nie mają wątpliwości
Dziennikarze niezależnego rosyjskiego serwisu The Insider zyskali wgląd do dokumentów związanych ze śmiercią Aleksieja Nawalnego. Pokazują one, że władze celowo usunęły wzmianki o niektórych objawach opozycjonisty, które nie pasowały do oficjalnej wersji jego śmierci. Lekarze potwierdzają, że objawy te wyraźnie wskazują na otrucie.
30.09.2024 | aktual.: 30.09.2024 07:51
Rosyjski opozycjonista zmarł 16 lutego 2024 roku w kolonii karnej Polarny Wilk, położonej zaledwie 64 km na północ od koła podbiegunowego. Stwierdzono, że do jego śmierci nie przyczyniły się osoby trzecie. Jako oficjalną przyczynę zgonu podano "zaburzenie rytmu serca". W związku z tym Komitet Śledczy Rosji uznał, że sprawa "nie ma charakteru kryminalnego".
Dziennikarze serwisu The Insider dotarli do dokumentów opisujących ostatnie chwile życia Nawalnego. Wynika z nich, że tuż przed śmiercią Nawalny skarżył się na silny ból brzucha, wymiotował i miał drgawki.
Dwie wersje jednej decyzji
The Insider dotarł do dwóch wersji decyzji o odmowie wszczęcia sprawy karnej, podpisanej przez majora sędziego Aleksandra Warapajewa. W pierwszej wersji można przeczytać, że osadzony w dniu 16 lutego "poczuł gwałtowne pogorszenie stanu zdrowia podczas pobytu na placu ćwiczeń". Objawy zgłosił oficerowi dyżurnemu, a ten zaprowadził go do środka. Tam Nawalny "położył się na podłodze i zaczął skarżyć się na silny ból brzucha". "Zaczął odruchowo wyrzucać treść żołądkową, miał drgawki i stracił przytomność" - dodano.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Usunęli, bo nie pasowało
W późniejszej wersji tej samej decyzji (która stała się ostateczna) nie było już wzmianek o bólach brzucha, wymiotach i skurczach. Jak twierdzą dziennikarze The Insider wykreślono te informacje, bo nie pasowały do podanej oficjalnie przyczyny śmierci Nawalnego.
Dziennikarze The Insider dysponują także innym dokumentem, który potwierdza, że Nawalny przed śmiercią skarżył się na ból brzucha i wymiotował. To spis "zajętych przedmiotów", w którym znajdują się także "próbki wymiocin". W późniejszych dokumentach nie ma jednak śladu ani o badaniu, ani o pobranej próbce.
Próba otrucia nowiczokiem w 2020 roku
Aleksander Polupan, który leczył Nawalnego po zatruciu nowiczokiem w 2020 roku, stwierdził, że objawy opisane w pierwszej wersji dokumentu nie pokrywają się z oficjalną przyczyną zgonu podaną przez Rosjan.
- Objawów tych nie można wytłumaczyć niczym innym niż zatruciem - podkreślił w rozmowie z dziennikarzami The Insider. Dodał, że opozycjonista mógł zostać otruty substancją podobną do nowiczoka, ale "mogła ona zostać użyta wewnętrznie, a nie miejscowo".
Z tą opinią zgodzili się także inni lekarze, z którymi rozmawiał portal.
W 2020 roku Nawalny trafił z objawami otruci do niemieckiego szpitala Charite. Po przeprowadzonych pod kątem toksykologicznym badaniach rząd Republiki Federalnej Niemiec opublikował komunikat, w którym poinformował, że substancja, którą został otruty Nawalny, to środek chemiczny z grupy nowiczok. Tym samym związkiem otruto m.in. Siergieja Skripala - podwójnego agenta, który działał w wywiadzie rosyjskim i brytyjskim.
Źródło: theins.ru