Nowe akta abp. Wielgusa znalazły się w IPN
IPN odnalazł nowe dokumenty o byłym metropolicie warszawskim, które mają go obciążąć. Tymczasem Sąd Lustracyjny wszczął proces na wniosek arcybiskupa, który chce uznania, że nie był tajnym i świadomym współpracownikiem służb specjalnych PRL. Abp Stanisław Wielgus jest pierwszym duchownym, który będzie sądownie lustrowany.
22.02.2007 17:40
O tym, że są nowe dokumenty o Wielgusie poinformował w TVN24 prezes IPN Janusz Kurtyka. Według tygodnika "Wprost", potwierdzają one współpracę ks. Wielgusa z SB w latach 60., kiedy kontakty z księdzem "utrzymywali funkcjonariusze IV wydziału lubelskiej SB". Nowo znalezione dokumenty pozna najpierw kościelna komisja historyczna.
Tymi dokumentami być może także zajmie się sąd, który uwzględnił wniosek arcybiskupa o tzw. autolustrację. Na potrzeby sądu hierarcha złożył już oświadczenie, że nie był tajnym i świadomym współpracownikiem służb specjalnych PRL - jego prawdziwość będzie badana.
Według sądu, proces można wszcząć, bo abp Wielgus pełnił funkcję publiczną w rozumieniu obowiązującej ustawy lustracyjnej (od 1989 do 1998 był rektorem KUL) oraz został publicznie pomówiony o współpracę z tajnymi służbami PRL. Duchowni nie podlegają wprawdzie ustawowym procedurom lustracji, ale obejmuje ona rektorów. Prawo do autolustracji ma osoba, która pełniła funkcje publiczne, a została publicznie pomówiona o współpracę.
Sąd wystąpi do IPN o dokumenty nt. abpa Wielgusa oraz o ustalenie danych oficerów z PRL, którzy się z nim kontaktowali. Jeżeli IPN przekaże akta przed 15 marca (kiedy wchodzi w życie nowa ustawą lustracyjna, likwidująca m.in. Sąd Lustracyjny), to proces będzie mógł się zacząć przed tym sądem. Jeżeli IPN nie zdąży - sprawę przejmie warszawski sąd okręgowy.
Reprezentujący nieobecnego w sądzie arcybiskupa, mec. Marek Małecki wolałby, aby proces toczył się przed Sądem Lustracyjnym, który ma ogromne doświadczenie, a nowe sądy dopiero muszą się szkolić. Czekamy na pismo z sądu - mówi rzecznik IPN Andrzej Arseniuk.
Intencją abpa Wielgusa jest poddanie się autolustracji, ale dla dobra Kościoła chce, aby proces ten był częściowo utajniony - powiedział Małecki. Dodał, że chodziłoby o wewnętrzne relacje w Kościele.
Mój klient wobec sądu nie ma nic do ukrycia; chciałby przedstawić swoją rolę w latach 70.; chciałby przedstawić sposób, w jaki komunikował się z władzami kościelnymi i jednocześnie z oficerami, którzy zostali wskazani w pewnych dokumentach - powiedział adwokat. Według niego, abp chce też powiedzieć jak wyglądała rola niektórych zwierzchników księdza arcybiskupa. Małecki zapewnił, że abp Wielgus nie popełnił żadnego czynu, który byłby niezgodny z wewnętrznymi relacjami panującymi wówczas w Kościele. Nie obawiamy się żadnych nowych dokumentów - dodał adwokat.
Biskup Tadeusz Pieronek uważa, że "ta autolustracja jest zupełnie niepotrzebna". Jeśli duchowieństwo godzi się na lustrację, której zgodnie z prawem nie podlega, a Episkopat zaleca, by księża występowali do komisji historycznych o zbadanie ich teczek, to wystarczy - i na tym należy poprzestać w formułowaniu ocen - podkreślił.
Zdaniem naczelnego "Tygodnika Powszechnego" ks. Adama Bonieckiego, jeśli abp Wielgus dąży do wyjaśnienia swej sytuacji przez autolustrację, należy to uszanować, choć może to być dla arcybiskupa bardzo ryzykowne. Dodał, że orzeczenie sądu nie przesądza o prawdzie historycznej.
Także redaktor naczelny "Więzi" Zbigniew Nosowski podkreśla, że ewentualne oczyszczenie w sensie prawnym nie oznacza oczyszczenia moralnego.
Abp Wielgus odzyskał pewność siebie i postanowił, że będzie teraz grał całkowicie niewinnego, wykorzystując do tego autorytet sądu - ocenia Tomasz Terlikowski. Zdaniem publicysty, istnieje duże prawdopodobieństwo, iż Sąd Lustracyjny uzna abpa Wielgusa za niewinnego, tak jak wielokrotnie uznał za niewinne osoby, których dokumentacja była zdecydowanie bardziej obfita niż ta, którą jak dotąd znamy o arcybiskupie Wielgusie.
Abp Wielgus 7 stycznia zrezygnował z funkcji metropolity warszawskiego w związku z ujawnieniem teczki z IPN o jego współpracy z lat 70. Dwie komisje - kościelna i powołana przez Rzecznika Praw Obywatelskich - uznały, iż są dowody, że Wielgus, co najmniej w latach 1973-78, zobowiązał się do współpracy z wywiadem PRL i wyrażał do tego gotowość; podpisał też dwa zobowiązania do współpracy. Sam Wielgus przeprosił wiernych za swój błąd sprzed lat i za zaprzeczanie współpracy.