Nowa lewica - nowa partia
Lewica potrzebuje kapitalnego remontu. Jeśli
chodzi o styl rządzenia, to zepsuliśmy wszystko, co tylko można.
Nie naprawiając, pogłębiamy rozczarowanie do siebie wyborców
lewicowych przekonań i wpychamy ich w ramiona Samoobrony - ocenił
ostatnio wiceszef UP Tomasz Nałęcz.
Jak "lewicę 2005" widzą inni politycy? Na to pytanie "Gazety Wyborczej" odpowiedział m.in. Andrzej Celiński - członek Zarządu SLD, jeden z autorów uchwały "Dość złudzeń".
Jego zdaniem, dojdzie do znacznych przeobrażeń. Kończy się okres "historyczny", gdy głównym kryterium partyjnych przynależności były nasze biografie. Wkrótce będą nas dzielić głównie koncepcje państwa. Doświadczenia SLD, które pokazują, czym kończy się zawłaszczanie państwa, powinny być pomocne. Będzie już wiadomo, co dla partii jest konieczne, a na co nie może sobie pozwolić.
Celiński uważa, że nadchodzi czas dużych ruchów po tej stronie, powstawania nowych form. Patrzy on na to z optymizmem, choć ma świadomość, że pozycja polityczna SLD może nadal słabnąć.
Jeśli powstanie nowa partia, będzie ona jakimś połączeniem niektórych elementów SLD, UP i dawnej Unii Demokratycznej. Celiński ma na myśli ludzi takich jak Władek Frasyniuk. Jeśli oni myślą o polityce poważnie, muszą w końcu zauważyć, że linia podziału jest inna, niż im się wydaje.
Punktem odniesienia dla nowej lewicy stanie się Samoobrona - bo problem Leppera to tak naprawdę problem ludzi wykluczonych. I dlatego trzeba skupić się przede wszystkim na jakości państwa, a głównym kryterium podejmowania decyzji musi być nie maksymalizacja wzrostu gospodarczego, lecz ład społeczny - stwierdza Andrzej Celiński. (PAP)