Nowa fucha dla Misiewicza. Na Twitterze zawrzało
"Pisiewicze", "wstydu nie mają", "jak nie drzwiami, to oknem", "dobra zmiana trwa" - grzmią internauci. To reakcja na informację, że były rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz otrzymał nową posadę - pełnomocnika zarządu ds. komunikacji w Polskiej Grupie Zbrojeniowej.
O sprawie pisaliśmy TUTAJ. Jak ustaliła "Rzeczpospolita", decyzja zapadła w poniedziałek podczas posiedzenia zarządu Grupy Zbrojeniowej. Informacje gazety potwierdził następnie rzecznik spółki.
Reakcja internautów? Bezcenna. Zarówno, jeśli chodzi o polityków, dziennikarzy, jak i "zwykłych" użytkowników Twittera.
PO w natarciu
"To się według prezesa Jarosława Kaczyńskiego nazywa zniknięciem Misiewicza z życia publicznego. Wstydu nie mają, nawet 10 kwietnia rozpychają się #PiSiewicze" - pisze były szef MON Tomasz Siemoniak. Wtórują mu koledzy i koleżanki z PO - Monika Wielichowska i Mariusz Witczak. "Misiewicz jest niezatapialny" - podkreślają. Swoje "trzy grosze" dorzuca również Elżbieta Radziszewska.
Suchej nitki na Misiewiczu nie zostawiają nie tylko członkowie Platformy. Oto głos członka zarządu krajowego partii Razem, Mateusza Mirysa:
"Biedy nie będzie"
Nominację dla Misiewicza komentują dziennikarze. "Ciekawe jak to jest nie mieć instynktu samozachowawczego", "biedy nie będzie", "wizerunkowy blamaż MON" - drwią.
Jak długo można?
Oliwy do ognia dodają inni użytkownicy Twittera. "W ten piątek kończę pracę, firma musi skasować mój etat. Poproszę kolejne stanowisko jak Misiewicz. Pensja 5 tys. netto będzie w sam raz", "Misiewicz to obraz całego PiS-u. Dobra zmiana trwa" - piszą.
I pytają, tak jak my: "Kolejny wybryk Macierewicza. @pisorgpl jak długo można?".
Przypomnijmy, Misiewicz był już członkiem rady nadzorczej PGZ, jednak zrezygnował z posady po skandalu, jaki wywołała ta nominacja. Dla niego zmieniono zapisy statutu spółki, by mógł zostać członkiem rady. Misiewicz nie ukończył bowiem kursu dla członków rad nadzorczych i nie ma wykształcenia wyższego. Więcej na ten temat możecie przeczytać TU.