"Notatka Jesienia" ws. Giertycha - nie było przestępstwa
Ani ujawnienie w 2006 r. notatki ministra z kancelarii premiera Leszka Jesienia z rozmowy z wiceambasadorem USA Kenethem Hillasem, ani nienadanie jej klauzuli tajności nie było przestępstwem - uznała stołeczna prokuratura i umorzyła śledztwo w tej głośnej sprawie. Notatka dotyczyła wypowiedzi Romana Giertycha o wojnie w Iraku.
W listopadzie 2006 r. media ujawniły, że w notatce ze spotkania Jesień napisał, że Hillas twierdził, iż wypowiedzi ówczesnego wicepremiera Romana Giertycha o wojnie w Iraku "wzbudziły zaniepokojenie w Waszyngtonie". Hillas dodawał, że "gdyby wicepremier rządu np. w Niemczech, Francji, czy Danii wypowiedział takie słowa, zostałby odwołany". Na ujawnionej notatce były osobiste dopiski ówczesnego szefa MON Radosława Sikorskiego (napisał on o Hillasie: "tradycyjnie bezczelny").
Nie jest i nie będzie tak, by ktokolwiek z zewnątrz mógł ingerować w skład polskiego rządu - mówił wtedy premier Jarosław Kaczyński. Wypowiedź pana Hillasa absolutnie nie mieści się w normie stosunków między dwoma suwerennymi państwami - dodał. Za błąd premier uznał to, że notatka "nie miała gryfu tajności". Prezydent Lech Kaczyński mówił, że "nie wydaje mu się fortunne wypowiadanie się przedstawicieli, nawet najbardziej zaprzyjaźnionego z Polską kraju, w sprawie składu rządu RP".
Ambasada USA oświadczyła wtedy, że "ani przez chwilę pan Hillas nie nawoływał w tej rozmowie do dymisji ministra Giertycha".
Doniesienie o przestępstwie złożył ówczesny szef kancelarii premiera Mariusz Błaszczak. Chciał, by wyjaśniono, w jaki sposób ujawniono notatkę, która była przeznaczona jedynie do "użytku służbowego". Kancelaria prowadziła też swoje postępowanie, by ustalić, czy notatkę wyniesiono z kancelarii, czy też z innego resortu. O tym, że notatka nie wyciekła z ministerstwa edukacji, zapewniał Giertych. Badane też było, dlaczego notatce nie nadano żadnej klauzuli tajności.
Po doniesieniu Prokuratura Okręgowa w Warszawie w grudniu 2006 r. wszczęła formalne śledztwo.
W czwartek jej rzeczniczka Katarzyna Szeska powiedziała, że śledztwo umorzono jeszcze we wrześniu tego roku - o czym wtedy nie informowano; stało się to dopiero teraz, po zapytaniu o losy tego śledztwa.
Według Szeskiej, skoro notatka nie miała żadnej klauzuli tajności, to nie mogła ujawniać tajemnicy. Dlatego umorzono wątek śledztwa dotyczący ujawnienia w okresie od 26 października do 7 listopada przez nieustalonego funkcjonariusza publicznego osobie nieuprawnionej notatki Jesienia (groziłoby za to do 3 lat więzienia). Ponadto prokuratura uznała, że przestępstwem niedopełnienia obowiązków nie było też nienadanie przez autora notatki klauzuli tajemnicy państwowej.
Wkrótce po ujawnieniu notatki Jesień złożył rezygnację z "powodów osobistych".