Norwegia: przeklęte wody zabiły 5 polskich nurków
Przyczyny śmierci dwójki polskich nurków w wodach Jøssingfjord 3 maja tego roku pozostają nieznane. W miejscu wypadku wcześniej doszło już do czterech niebezpiecznych zdarzeń z udziałem Polaków.
20.05.2010 | aktual.: 20.05.2010 16:46
Norweska policja wykluczyła, że przyczyną śmierci dwojga polskich turystów w wodach Jøssingfiord była awaria sprzętu nurkowego. Do zdarzenia doszło trzeciego maja. Wypadkowi podczas nurkowania uległo troje polskich turystów - nurków amatorów. Dwoje z nich - 35-letnia Aleksandra O. i 32-letni Marek Piotr L. zmarło na miejscu. Życie 35-letniej kobiety udało się uratować po przetransportowaniu jej helikopterem do szpitala.
Początkowo policja sądziła, że zawiódł sprzęt, którym posługiwali się Polacy, lub że zepsuł się kompresor w miejscowym ośrodku turystycznym służący do napełniania butli nurkowych powietrzem. Dochodzenie wykazało jednak, że i aparaty do nurkowania, i kompresor były sprawne. Przyczyna dramatu wciąż pozostaje więc zagadką.
Piąta kula w to samo miejsce
Wody Jøssingfiord zdają się dla polskich nurków przeklęte. W maju 2002 młody polski nurek został przewieziony do szpitala w Kristiansand po nurkowaniu w Jøssingfiord. Miał objawy choroby dekompresyjnej i wymagał umieszczenia w komorze hiperbarycznej. W kwietniu 2003 roku w tych samych wodach zginął dwudziestopięciolatek z Polski. W kwietniu 2005 roku do szpitala został przewieziony kolejny Polak, który nurkował w fiordzie. W 2008 roku Jøssingfiord zabrał trzydziestopięciolatka z Polski.
Ostatni, piąty z kolei i trzeci śmiertelny wypadek Polaków w tym rejonie na nowo otworzył w Norwegii dyskusję nad bezpieczeństwem nurkowania w Jøssingfiord. Erling Svensen, doświadczony nurek z klubu nurkowego w Egersund, uważa, że dla osoby znającej dobrze teren te wody nie stanowią zagrożenia. Nie przypomina sobie żadnego wypadku z udziałem miejscowych amatorów nurkowania. Jego zdaniem, kłopotem dla turystów z Polski mogą być warunki, do których nie są przyzwyczajeni ucząc się nurkowania np.: w ciemnych i mętnych wodach Bałtyku. W Jøssingfiord woda jest zimna, prądy silne, a przejrzystość może być myląca. Svensen twierdzi, że nurek nieobeznany z terenem może nie zauważyć, iż znajduje się na głębokości 30-40 metrów, bo woda w fiordzie jest tak przejrzysta, że ma się wrażenie, jakby się było na głębokości 10 metrów.
Czemu giną Polacy?
Anders Stene z klubu nurkowego w Sokndal, który bardzo dobrze zna wody Jøssingfiord, powiedział norweskim dziennikarzom, że wielokrotnie wraz z kolegami zastanawiali się, czemu tak wielu polskich nurków zginęło w tych okolicach. Nie znaleźli rozsądnego wyjaśnienia, choć mają kilka teorii.
Zdaniem Andersa Stene dużym zagrożeniem dla osób niedoświadczonych w nurkowaniu w Norwegii mogą być obok silnych prądów ostre skały, o które łatwo zaczepić i uszkodzić elementy stroju lub wyposażenia. Bardzo urozmaicony podwodny krajobraz w okolicach miejscowości Bu przyciąga, co roku wielu amatorów nurkowania głównie z Polski i Niemiec, ale może się zamienić w piękną pułapkę. Kamienne kopce i ostro podcięte skały przyciągają uwagę, ale należy je badać z wielką ostrożnością.
Stene sugeruje też, że polscy nurkowie mogą nie brać pod uwagę, jak zimne są wody Jøssingfiord. Jego zdaniem, śledczy prowadzący dochodzenie w sprawie ostatniego wypadku powinni też wziąć pod uwagę, że tego dnia polscy nurkowie schodzili pod wodę, co najmniej kilkukrotnie.
Norweska policja nie zamyka jeszcze śledztwa w tej sprawie. Być może wkrótce dowiemy się, czemu okolice Jøssingfiord są dla polskich nurków miejscem tak pechowym i śmiertelnie niebezpiecznym.
Z Trondheim dla polonia.wp.pl
Sylwia Skorstad