Norwegia najlepszym miejscem do życia
Z opublikowanego dziś raportu przygotowywanego corocznie przez ONZ wynika, iż nigdzie na świecie nie żyje się lepiej niż w Norwegii. Trzy czwarte Norwegów zgadza się z tym poglądem.
Przeciętny obywatel Nigru żyje o 30 lat krócej od statystycznego Norwega. W najbiedniejszym kraju uwzględnionym w najnowszym raporcie UNDP, Burundi, roczny dochód na głowę to 115 dolarów. Oznacza to, że na przeciętnego mieszkańca Burundi w 2007 roku przypadło w przeliczeniu około 28 złotych miesięcznie. W tym samym czasie statystyczny Norweg miał około 20 tysięcy złotych miesięcznie.
Eksperci Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju przygotowując raport o rozwoju społecznym wzięli pod uwagę następujące czynniki: dochód narodowy w przeliczeniu na głowę mieszkańca, poziom edukacji i opieki zdrowotnej oraz oczekiwaną średnią długość życia mieszkańców. W porównaniu do poprzedniego roku nic nie zmieniło się w pierwszej piątce krajów otwierających ranking. Najlepiej żyje się w Norwegii, Australii, na Islandii, w Kanadzie oraz Irlandii. Najgorzej w Nigrze i Afganistanie.
Jest na co narzekać?
Portal ogólnokrajowego dziennika "VG" zaprosił Norwegów do dyskusji o wynikach raportu. 75% osób, które wzięły udział w ankiecie portalu uznało, iż zgadza się z wynikami raportu, bowiem "Norwegowie faktycznie nie mają wielu powodów do zmartwień". Pozostali uważają, że raport nie ukazuje pełnego obrazu życia w kraju.
Zdaniem internauty o nicku "Niebieski", raport nie odzwierciedla prawdy o życiu w Norwegii. Wysokie PKB uwzględnia przychody ze sprzedaży ropy, z których przeciętny podatnik, jak uważa "Niebieski", nie ma możliwości korzystać.
- Raport nie mówi nic poza tym, że rodząc się w Norwegii masz szansę żyć długo oraz nauczyć się pisać i czytać – pisze internauta. – Nie wspomina o kłopotach w służbie zdrowia, samochodach dwa razy droższych niż na przykład we Francji oraz rosnącej fali przestępczości - dodał.
Uczestnicy debaty wskazują, że w Norwegii wiele dziedzin życia publicznego wymaga usprawnień. Norwegowie narzekają głównie na kiepski stan dróg, rosnące poczucie zagrożenia, trudności z dostaniem się do lekarzy specjalistów. Wielu nie podoba się konieczność płacenia wysokich podatków.
Internauci proponują, by uczyć się na kryzysie gospodarczym, podnosząc efektywność pracy. Wielu niezadowolonych namawia przedstawicieli rządu do bardziej efektywnego wykorzystywania funduszy ze sprzedaży ropy.
Los na loterii
Większość uczestników debaty komentuje pozycję Norwegii w optymistycznym tonie. "Wygraliśmy los na loterii, przychodząc na świat właśnie tutaj!" – pisze dwudziestojednoletnia Ida z Orkdal. Czytelnicy "VG" chwalą demokratyczny system, w którym kobiety mają takie same szanse na dobrą pracę i płacę jak mężczyźni, sprawny system opieki socjalnej, możliwości osobistego rozwoju nawet w podeszłym wieku. Dla niektórych największą zaletą Norwegii jest tolerancyjność jej mieszkańców.
- Mieszkałem już w kilku krajach na świecie, ale w żadnym podczas obchodów świąt narodowych nie widziałem przedstawicieli różnych religii kroczących ramię w ramię – pisze Karim. – W Norwegii możesz być jednocześnie członkiem klubu działającego przeciw homofobii, kółka różańcowego i fan-clubu aktorek z dużymi piersiami. Jeśli nie łamiesz prawa, nikt nie wtrąca się w twoje życie prywatne i to mi się właśnie podoba. Możesz być Żydem, Arabem, grubasem albo gejem i żyć w przekonaniu, że twoje poglądy, pochodzenie albo orientacja nie będą dla nikogo jedynym powodem, by cię nie lubić - wyjaśnia.
Kubeł zimnej wody na głowy optymistów wylewają ci, którzy dowodzą, iż tegoroczny raport nie odzwierciedla stanu na dziś. Z raportu nie wiadomo, czy Norwegia z października 2009 roku jest tą samą Norwegią, co dwa lata wcześniej. Bezrobocie wzrosło, a wskaźniki na rynku mieszkaniowym pokazują, iż kryzys wcale się nie skończył.
- Poczekajmy na kolejny raport, który uwzględni dane z roku 2008 roku – radzi Ola z Sandnes. – Dopiero on pokaże, który kraj przeszedł próbę kryzysu - dodaje.
Z Trondheim dla polonia.wp.pl
Sylwia Skorstad