Noc podpaleń zaskoczyła Szwedów. Nagle przypomnieli sobie o wyborach
Gangi młodych ludzi spaliły dziesiątki samochodów w kilku miastach w Szwecji. Policja nie zidentyfikowała sprawców. Podpalenia przypominają o zbliżających się wyborach. Szwedzi są zaskoczeni, bo trwają wakacje, podczas których nigdy nic się nie dzieje.
Najpoważniejsze incydenty miały miejsce w Göteborgu i Trollhättan, gdzie gangi młodych, ubranych na czarno ludzi w kapturach spaliły kilkadziesiąt samochodów. Doniesienia o różnej skali atakach i podpaleniach napłynęły z kilku innych miejsc. Na przykład w Kalmar zaatakowano policyjny samochód, a w Malmö ktoś próbował podpalić szkołę. W sumie naliczono kilkanaście indycentów z udziałem kilkudziesięciu napastników.
Szwedzka policja ze zwyczajnym dla siebie spokojem zachowuje umiar i ogranicza wypowiedzi do suchych opisów incydentów. Nikogo nie aresztowano, więc nie wiadomo dokładnie, czy była to akcja zorganizowana, ani kto za tymi incydentami stoi. Bardziej jednoznaczny jest socjaldemokratyczny premier Stefan Löfven, który w wywiadzie radiowym powiedział, że wyglądało to "prawie jak operacja wojskowa". Polityk jest wstrząśnięty widokiem płonących samochodów.
Trudno nie wiązać nocnych wydarzeń ze zbliżającymi się wyborami. Już za 3 tygodnie Szwedzi wyłonią nowy parlament, ale jak na razie kampania wyborcza jest senna i nie odbiega od normy.
- Ludzie przede wszystkim narzekają na służbę zdrowia. To gospodarka jest na razie głównym tematem – mówi Wirtualnej Polsce Artur Bryl, Polak ze szwedzkim paszportem, który od wielu lat mieszka w Malmö. – Na razie tylko socjaldemokraci dużo mówią o imigracji i podkreślają, że za dużo jest uchodźców z Syrii, a pomoc trzeba ograniczyć. W ich przypadku to też nie jest nic nowego – podkreśla.
Kampania wyborcza w Szwecji nie rozkręciła się jeszcze na dobre. Bryl podkreśla, że do 15 sierpnia trwają letnie wakacje, a w tym czasie w kraju nie dzieje się dosłownie nic. Szwedzi wyjeżdżają na zagraniczne urlopy, mało politykują i zajmują się sobą. Dopiero za kilka dni zacznie się rozkręcać kampania przed wyborami zaplanowanymi na 9 września.
Na razie na czele sondaży są rządzący socjaldemokraci Löfvena, ale na ich głównych rywali wyrosła prawicowa, nacjonalistyczna partia Szwedzkich Demokratów, która w sondażach wyprzedziła Partię Umiarkowaną. Starcie socjaldemokratów z nacjonalistami głoszącymi antyimigranckie i populistyczne hasła zapewne wyprowadzi debatę polityczną poza bezpieczne ramy sporu o służbę zdrowia i gospodarkę.
Szwedzi nie oceniają stanu swojego państwa tak surowo, jak da się to czasem usłyszeć za granicą. Niemniej coraz częściej mówią o potrzebie wprowadzenia zmian. Niekoniecznie mają przy tym na myśli zatrzymanie imigracji. Częściej słyszy się o konieczności zaostrzenia zbyt łagodnego prawa, które nie radzi sobie z obecnymi problemami. Policjanci w prywatnych rozmowach narzekają na związane ręce i przepisy, które nie pozwalają im skutecznie działać. Patrząc jednak na szwedzką tradycję, wybory pewnie i tak nie przyniosą rewolucji, tylko kolejny, ewolucyjny krok w kierunku skutecznego, długoterminowego rozwiązania problemów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl