ŚwiatNobel dla Tokarczuk w cieniu skandalu. Nagroda dla admiratora Miloševicia

Nobel dla Tokarczuk w cieniu skandalu. Nagroda dla admiratora Miloševicia

W tegorocznej gali noblowskiej głównym bohaterem jest nie Olga Tokarczuk, tylko inny laureat literackiej nagrody - Peter Handke. O Austriaku głośno jest jednak nie z powodu jego literatury, a jego admiracji dla Slobodana Miloševicia i negowania serbskich zbrodni wojennych w Bośni.

Nobel dla Tokarczuk w cieniu skandalu. Nagroda dla admiratora Miloševicia
Źródło zdjęć: © PAP/EPA
Oskar Górzyński

10.12.2019 | aktual.: 10.12.2019 14:27

"To absurdalne, że Olga Tokarczuk jest zmuszona dzielić scenę nagrody Nobla z Peterem Handke" - napisała na Twitterze Jennifer Croft, pisarka i tłumaczka dzieł polskiej noblistki na język angielski. Croft jest tylko jedną z całego szeregu osób niezadowolonych z nagrody dla Austriaka. W światowych mediach sprawa ta zdominowała tegoroczne rozdanie Nobli.

Nie bez powodu. Choć Peter Handke jest znanym i cenionym literatem, od ponad dwóch dekad był uważany za pariasa. Z jednej przyczyny: jego śmiało i publicznie głoszonych poglądów na temat wojny w Bośni. W ocenie nowego noblisty, powszechna narracja o konflikcie i o serbskich czystkach etnicznych przeciwko muzułmanom, jest całkowicie błędna.

Handke liczył Serbów jako ofiary wojny, oskarżał Zachód o wyolbrzymianie serbskich zbrodni. Zbrodnia w Srebrenicy, gdzie zabito 8 tys. mężczyzn i chłopców, to jego zdaniem "masakra odwetowa". Podawał w wątpliwość też zbrodnie popełniane podczas czteroletniego oblężenia Sarajewa (sugerował wręcz, że część z nich dokonywali sami Bośniacy, tylko po to, by oskarżyć o nie Serbów), kwestionował winę i zeznania świadków przeciwko znanym i udokumentowanym zbrodniarzom.

Admirator Miloševicia

Handke dość otwarcie przejawiał sympatię wobec lidera Serbów, Slobodana Miloševicia. Kiedy były prezydent Jugosławii zmarł w Hadze nie doczekawszy wyroku trybunału, Handke wygłosił na jego pogrzebie przemówienie, nazywając go "postacią tragiczną". Za swoje "zasługi" pisarz otrzymał od władz jugosłowiański paszport oraz jedno z najwyższych odznaczeń państwowych.

- On wielokrotnie bronił Miloševicia w debatach. To nie była jednorazowa sprawa - mówi WP Una Hajdari, serbsko-albańska dziennikarka. - Można mieć różne poglądy na temat zachodniej interwencji w byłej Jugosławii. Sama spotykałam się z nienawiścią z obu stron za to, co na ten temat pisałam. Ale Handke po prostu Miloševicia adorował. To przykre, że nagroda dla Tokarczuk została przyćmiona przez kogoś takiego - dodała.

Jego poglądy nie zmieniły się do dziś. Kiedy Austriak odbierał w 2014 roku nagrodę Ibsena, swoich krytyków pozdrowił słowami "idźcie do piekła, gdzie i tak już jesteście". Zaś w ubiegłym tygodniu, w odpowiedzi na pytanie o zbrodnię w Srebrenicy opowiedział o liście, jaki dostał od swojego krytyka, który zawierał "papier toaletowy wykaligrafowany gównem". Po czym dodał, że woli taki list od odpowiedzi na "puste i ignoranckie pytania".

Protesty i bojkoty

Echa przyznania Nobla Austriakowi były międzynarodowe. Pod petycją przeciwko decyzji podpisało się 60 tys. osób. Wtorkową ceremonię zbojkotowali przedstawiciele niemal większości państw regionu: Albanii, Kosowa, Macedonii, Bośni, Chorwacji oraz Turcji. W proteście z komitetu noblowskiego zrezygnował też jeden z jurorów.

"Handke to Bob Dylan apologetów ludobójstwa" - stwierdził Aleksandar Hemon, jeden z najbardziej znanych serbskich pisarzy i publicysta "New York Timesa". - Najwyraźniej nieznajomość prawdy o Miloševiciu i ludobójstwie nie była problemem dla komitetu noblowskiego (...) Być może zaangażowana literatura wielkiej Olgi Tokarczuk jest dla niego tylko jedną z wielu estetycznych i etycznych opcji, nie lepszej niż Handkego" - dodał.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (244)