Nobel dla Obamy?! Eksperci wstrząśnięci
Eksperci są zaskoczeni przyznaniem Barackowi Obamie Pokojowej Nagrody Nobla. Jedni komentują, że nagroda jest zasłużona, bo „Obama odszedł od bezwzględnej polityki Busha”, inni przeciwnie, że „to prestiż przyznany za nic”. Ostro sprawę komentuje prof. Zbigniew Lewicki, amerykanista: - Obama nie osiągnął jak dotąd niczego, co by tę decyzję uzasadniało. To jest krańcowy przykład nieodpowiedzialnego działania z gatunku poprawności politycznej.
W uzasadnieniu decyzji przyznania tegorocznej Pokojowej Nagrody Nobla Barackowi Obamie Komitet Noblowski podkreślił m.in. "nadzwyczajne wysiłki" podejmowane przez prezydenta USA w celu "umocnienia międzynarodowej dyplomacji i współpracy między narodami". Wyeksponowano też szczególne znaczenie jego "wizji świata bez broni nuklearnej" i dążenia do jej realizacji.
Nobel za nic?
Prof. Zbigniew Lewicki w rozmowie z Wirtualną Polską nie szczędzi ostrych słów krytyki przyznaniu tak prestiżowej nagrody komuś, kto, jak mówi ekspert, nie osiągnął jak dotąd niczego, co by tę decyzję uzasadniało. – Może jeszcze osiągnie, ale pytanie, jaką wtedy dostanie nagrodę, skoro ma już tę najważniejszą? – pyta. Jego zdaniem komitet mógł wychodzić z założenia, że skoro Amerykanie dali Obamie prezydenturę, to teraz należy dać mu Nobla. Jednak, zauważa, prezydenturę daje się na przyszłość, w dowód zaufania, że polityk będzie dobrym prezydentem, a Nagrodę Nobla za rzeczywiste osiągnięcia, których „Obama do tej pory nie ma”.
Zdaniem amerykanisty za decyzją komisji mogła stać skrajnie nieodpowiedzialna poprawność polityczna oraz chęć przypodobania się światu przez m.in. liberalnych komentatorów, polityków i naukowców. – Takie zafascynowanie Obamą jest na miejscu, jeżeli jest się wyborcą amerykańskim i głosuje się na nowego prezydenta, ale nie wtedy, kiedy przyznaje się komuś tak prestiżową nagrodę. Jest to po prostu pozbywanie się okazji do wyróżnienia kogoś i przyznanie mu nagrody w momencie, kiedy ten człowiek jeszcze nic wielkiego nie osiągnął – komentuje.
Dr Jacek Zaleśny, politolog z UW, zauważa, że nagroda przyznana Obamie idealnie wpisuje się w obserwowane przez nas cykle polityczne zachodzące we współczesnym świecie. W znacznej mierze odcina się jednak od całej idei Nobla, jako zwieńczenia dzieła wyjątkowego i istotnego z punktu widzenia procesów pokojowych. Jakby nie patrzeć, prezydent USA dopiero rozpoczyna swoją działalność polityczną na poziomie ogólnoświatowym, więc trudno mówić o jakichś wymiernych rezultatach jego działania w kontekście ładu i pokoju międzynarodowego. Jest to więc bardziej podkreślenie prestiżu osobistego Obamy, niż nagroda za jego faktyczne osiągnięcia.
Nobel, zdaniem dra Zaleśnego, wzmocni pozycję amerykańskiego prezydenta zarówno w polityce wewnętrznej, jak i międzynarodowej z innymi państwami i organizacjami. Pokazuje bowiem, że jego działania polityczne znajdują uznanie w środowiskach politycznych, jak i naukowych. Łatwiej, ze względu na prestiż, będzie mu pewne idee proponować i promować, przez co zwiększy się ich szansa na realizację.
Rysy dobrej polityki
Zaskoczenia Noblem dla Obamy nie kryje prof. Longin Pastusiak, amerykanista. Wynika ono przede wszystkim z krótko trwającej kadencji Obamy na stanowisku prezydenta. Zauważa, że choć noblista nie wykazał się wszystkimi możliwościami swojej polityki, już są widoczne jej wyraźne rysy. – Po pierwsze jest to nagroda za odwagę, jaką zresztą głosił tytuł jego książki „Odwaga Nadziei”, po drugie wyraźne stosowanie się do miękkiej siły i władzy, w przeciwieństwie do tzw. hard power, czyli twardej siły wojskowej – mówi ekspert. Zwraca uwagę, że Obama, w przeciwieństwie do swojego poprzednika G. Busha, który stosował środki militarne, preferuje dyplomatyczne i pokojowe środki rozstrzygania międzynarodowych sporów. Nobel dla Obamy to jego zdaniem również wyraz uznania dla dialogu politycznego, który zainicjował prezydent między różnymi grupami. Zaprzeczeniem teorii, że przyszły konflikt światowy rozstrzygnie się między muzułmanami i chrześcijanami. Do tych czynników dochodzi również zaangażowanie Obamy w problemy
społeczne, jak ochrona zdrowia i walki z naruszaniem praw człowieka. – Myślę, że rzeczywiście zachęci go to do kontynuowania wielkiej zmiany, którą zapoczątkował w polityce wewnętrznej i zagranicznej Stanów Zjednoczonych. Jego hasło wyborcze brzmiało „change”, czyli zmiany, i rzeczywiście te zmiany kontynuuje – mówi prof. Pastusiak.
– Podoba mi się fakt przyznania Obamie Pokojowej Nagrody Nobla. Wydaje mi się, że jej celem jest umocnienie prezydenta w jego zamierzeniach – komentuje dr Maciej Raś z Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW. Jego zdaniem Nobel jest nie dla samego prezydenta, ale raczej amerykańskiego społeczeństwa i ma służyć podkreśleniu roli jaką Stany Zjednoczone odgrywają na świecie: – Podkreśla wiarę w to, że Obama zmieni stosunek Stanów Zjednoczonych do wielu kwestii związanych z polityką światową. Jest wyrazem nadziei, że odejdzie od polityki G. Busha i że ta nowa polityka będzie już prowadzona we współpracy z innymi państwami, a nie tylko mocarstwami. Także z uwzględnieniem państw spoza Zachodu.
Zdaniem eksperta Nobel przyznany Obamie służy przede wszystkim podkreśleniu wagi tego, co w ostatnim czasie w ogóle dokonało się w Stanach, w kontekście m.in. równouprawnienia. – Amerykanie wybrali na prezydenta mulata, pokazując w ten sposób swoją wielokulturowość. Nagroda ta jest również nadzieją na to, że Obama będzie przywódcą nie tylko Stanów Zjednoczonych, ale w ogóle światowym liderem. Jest to więc bardziej docenienie tego, co zrobił nie tyle Obama, ale Amerykanie wybierając go na prezydenta – mówi.
Nobel dla Obamy, zauważa specjalista, może mieć związek z panującym na świecie kryzysem. Klęską neoliberalnego ładu gospodarczego oraz tworzeniem się nowego ładu politycznego i wiarą w to, że Obama będzie liderem nie tylko Stanów Zjednoczonych, ale w ogóle światowym przywódcą, który zaprowadzi nowy ład i porządek. Zauważa też, że sam wybór Obamy na prezydenta znacząco wpłynął na postrzeganie Stanów Zjednoczonych na świecie: - Z kraju agresora narzucającego swoją wolę słabszym, zmienił je w kraj, który budzi nadzieję na inną konstrukcję światowego porządku.
Krzysztof Górski, specjalista ds. marketingu politycznego, proszony o komentarz w sprawie, mówi, że „Obama jest dzieckiem marketingowym dzisiejszych czasów”. Świat chce takiego wizerunku, przywódcy i lidera, który uśmiechnięty spełnia wszystkie wymogi dekalogu politycznej poprawności, zarówno jeśli chodzi o pochodzenie, jak i wykształcenie czy cechy charakteru. – Nobel dla Obamy to triumf nowoczesnego marketingu i PR-u politycznego – mówi.
Barack Obama jest czwartym prezydentem USA, który otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. Przed nim zostali nią wyróżnieni Theodore Roosevelt (1906), Woodrow Wilson (1919) i Jimmy Carter (2002).
W tym roku do pokojowej Nagrody Nobla zgłoszono rekordową liczbę kandydatur, bo aż 205 (172 osoby i 33 organizacje). Poprzedni rekord padł cztery lata temu i wynosił 199 nominacji.
Wśród faworytów znaleźli się w tym roku chińscy dysydenci (ze względu na 20. rocznica masakry na placu Tiananmen w Pekinie oraz 60. rocznica proklamowania Chińskiej Republiki Ludowej). Jako kandydatów wymieniano m.in. działacza praw człowieka i krytyka chińskiego rządu Hu Jia, a także Wei Jingshenga, który spędził 17 lat w więzieniu za apelowanie o reformy komunistycznego systemu Chin. Na listach bukmacherów znaleźli się także m.in.: premier Zimbabwe Morgan Tsvangirai, czeczeńska adwokatka Lidia Jussupowa oraz kolumbijska działaczka polityczna i aktywistka Ingrid Betancourt. Wśród znanych nominowanych wymieniano m.in. prezydenta Francji Nicolas Sarkozy. Spośród organizacji wymieniane były m.in. Koalicja Przeciwko Broni Kasetowej i Unia Europejska.
Anna Kalocińska, Wirtualna Polska