NIK o wyborach kopertowych. Sprawą ma zająć się kierownictwo partii
Ani politycy PiS, ani koalicjanci z Porozumienia i Solidarnej Polski, ani zainteresowani ministrowie nie chcą na razie komentować konferencji prezesa NIK Mariana Banasia dotyczącej organizacji wyborów kopertowych. Politycy partii rządzącej czekają na wytyczne. Sprawą ma zająć się w czwartek Prezydium Komitetu Politycznego PiS.
Ratyfikacja zasobów własnych UE i Funduszu Odbudowy, sytuacja w Sejmie i Senacie, kwestie organizacyjne związane z partyjnym kongresem, prezentacja "Nowego Ładu" (programu PiS), a także opublikowanie raportu Najwyższej Izby Kontroli ws. działań władz w związku z wyborami kopertowymi - to będą główne tematy posiedzenia ścisłych władz PiS. Spotkanie odbędzie się w czwartek 13 maja.
Konferencja szefa NIK Mariana Banasia. "Polityczna wojna z rządem"
Politycy PiS nie są skorzy do oficjalnego komentowania tematu dnia - konferencji prezesa NIK Mariana Banasia. Przypomnijmy: Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport, który uderza w państwową administrację za działania wokół nieodbytych wyborów kopertowych.
Zdaniem NIK działania Kancelarii Premiera w tej sprawie mogły być bezprawne. NIK złożyła zawiadomienie do prokuratury na Pocztę Polską i Państwową Wytwórnię Papierów Wartościowych. I jednocześnie dała czas premierowi Mateuszowi Morawieckiemu oraz ministrom Jackowi Sasinowi i Mariuszowi Kamińskiemu na wytłumaczenie się.
Jak rozwinie się ta sprawa? Politycy PiS w nieoficjalnych rozmowach nie ukrywają, że - ich zdaniem - Marian Banaś poszedł na polityczną wojnę z obozem rządzącym. I że NIK pod jego kontrolą jest instytucją nieobiektywną.
Ponadto przedstawiciele Kancelarii Premiera uważają, że rząd w żaden sposób - zlecając przygotowanie wybory prezydenckie w trybie ekstraordynaryjnym - nie naruszył prawa. I tego przekazu rządzący twardo mają się trzymać.
Politycy PiS jednak nie chcą - póki co - zabierać głosu w tej sprawie. Jak słyszymy, czekają na ustalenia Prezydium Komitetu Politycznego PiS. Podobnież koalicjanci: oni także nie chcą się wypowiadać.
- Temat jest nerwowy, nie chcemy się wychylać - nie ukrywa jeden z nich.
Polityk PiS: - Główny głos ma tutaj rzecznik rządu. Ale pierwszy wniosek po konferencji Banasia: kontrolerzy NIK całkowicie zignorowali fakt, że w kwietniu i maju 2020 roku musieliśmy mierzyć się z sytuacją nadzwyczajną. A termin wyborów określała konstytucja.
Próbowaliśmy skontaktować się w tej sprawie z kilkoma ministrami, m.in. z szefem KPRM Michałem Dworczykiem, Jarosławem Gowinem (Porozumienie) czy Michałem Wójcikiem (Solidarna Polska). Dzwoniliśmy także do rzeczniczki partii rządzącej. Nikt nie zdecydował się skomentować konferencji Najwyższej Izby Kontroli.
Gra na czas
Wielu polityków i dziennikarzy spodziewało się, że NIK skieruje wnioski do prokuratury w związku z działaniami premiera czy ministrów aktywów państwowych oraz spraw wewnętrznych i administracji. Nic takiego się nie stało: wnioski dotyczą "jedynie" kierownictwa Poczty Polskiej i PWPW, czyli podległych państwu instytucji.
O tym, że prokuratura miałaby się zająć bezpośrednio Mateuszem Morawieckim, Jackiem Sasinem czy Mariuszem Kamińskim nie ma na razie mowy.
Z kuluarów można usłyszeć spekulacje, że to gra na czas ze strony Mariana Banasia, próba podgrzewania tematu przez kolejne tygodnie i "grillowania" tym samym partii rządzącej.
Jednak jeden z naszych rozmówców z PiS - chcący zachować anonimowość - wskazuje, że ten stan rzeczy się nie zmieni, a NIK - mimo ostrego tonu na konferencji prasowej - nie pójdzie o krok dalej.
Polityk koalicji: - W tej sprawie NIK i tak działa na wyrost. To opozycja chciała anarchii, a obowiązkiem administracji państwowej było umożliwienie przeprowadzenia wyborów prezydenckich w konstytucyjnym terminie.
Ustawa o bezkarności wróci?
W całej tej sprawie kluczowy jest jeszcze jeden wątek: odłożonego na półkę projektu tzw. ustawy bezkarnościowej, która miałaby zdejmować odpowiedzialność z urzędników państwowych za naruszenie prawa w związku z działaniami przeciwko pandemii COVID-19 (co miałoby dotyczyć również wyborów kopertowych).
Czy projekt - któremu sprzeciwiła się nie tylko opozycja, ale także koalicjant PiS, czyli Solidarna Polska - wróci na agendę?
- Nie spodziewam się - odpowiada krótko przedstawiciel klubu partii rządzącej.
"Dymisji premiera nie będzie"
- NIK ma inne zdanie niż posiadane przez nas opinie prawne. To spór prawny. Zarówno wykładnia literalna i systemowa dowodzi, że nasze działania miały charakter legalny (...). Premier oraz szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów działali zgodnie z prawem. Nikt nie będzie składał dymisji - mówił na konferencji prasowej po publikacji raportu NIK rzecznik rządu Piotr Mueller.
Według ministra KPRM, daty sporządzenia tych opinii prawnych nie mają znaczenia i zaprezentował 4 inne, którymi Kancelaria Premiera dysponuje. Stwierdzono w nich, że premier miał prawo (na mocy specustawy) podjąć określone decyzje administracyjne. - To był stan wyższej konieczności, można było wydać pewne decyzje, wyjątkowe i skierowane na walkę z pandemią - przekonywał Piotr Mueller.
Opozycja mimo to domaga się dymisji kierownictwa KPRM - w tym premiera.