NIK o bezpieczeństwie na drogach: gorzej tylko w Rumunii
Polskie drogi należą do najniebezpieczniejszych w Unii Europejskiej - alarmuje w najnowszym raporcie Najwyższa Izba Kontroli. W wypadkach drogowych ginie 87 osób na milion mieszkańców, co daje Polsce przedostatnie miejsce w unijnym rankingu - gorzej jest tylko w Rumunii. Aby poprawić sytuację, NIK proponuje inwestycje w infrastrukturę i zmianę nadzoru nad ruchem drogowym.
04.11.2014 08:31
Inspekcja Transportu Drogowego powinna zostać włączona do policji, a straże miejskie nie powinny używać mobilnych fotoradarów - m.in. takie są rekomendacje Najwyższej Izby Kontroli płynące z badania stanu bezpieczeństwa na drogach.
PAP poznała zestawienie wniosków NIK stanowiące podsumowanie tegorocznych kontroli tego sektora. Izba zaleca zmiany organizacyjne oraz prawne, a także kontynuację procesu budowy autostrad i dróg ekspresowych. Po zbadaniu tej problematyki NIK postuluje przypisanie MSW wiodącej roli w koordynowaniu i egzekwowaniu działań na rzecz bezpieczeństwa w ruchu drogowym i uchwalenie wieloletniego programu finansowania przedsięwzięć w tym zakresie.
W ocenie Izby, stan bezpieczeństwa na polskich drogach w ostatnich 10 latach ulegał poprawie, bo w tym czasie liczba śmiertelnych ofiar wypadków spadła o 41 proc., a rannych - o 31 procent. "Tendencja spadkowa utrzymuje się w całym dziesięcioletnim okresie i to pomimo stałego wzrostu liczby pojazdów poruszających się po polskich drogach. Wciąż jednak należą one do jednych z najbardziej niebezpiecznych w UE" - napisano w raporcie.
Na podstawie swych kontroli NIK stwierdza, że najistotniejszą przyczyną tego stanu rzeczy jest infrastruktura drogowa, która mimo poprawy nie gwarantuje dostatecznego poziomu bezpieczeństwa. Nadal brakuje dróg dwujezdniowych (autostrad i ekspresowych), zmniejszających możliwość wystąpienia najgroźniejszych wypadków: zderzenia czołowego i bocznego.
Na drogach jednojezdniowych o dużym natężeniu ruchu brakuje dodatkowych pasów umożliwiających na pewnych odcinkach bezpieczne wyprzedzanie, bezkolizyjnych skrzyżowań, rond lub tzw. lewoskrętów z osobnymi światłami, świateł na przejściach, chodników wzdłuż dróg wiodących przez wsie i małe miasta oraz odseparowania ruchu pieszych i rowerzystów od samochodów w dużych miastach.
W ocenie Izby niezbędna jest modernizacja istniejącej sieci dróg; w przypadku 12 proc. dróg krajowych remonty niezbędne są pilnie. "Kontrole wykazały, że zarządy dróg w większości przypadków nie wywiązywały się z obowiązków utrzymania eksploatowanego zasobu w należytym stanie technicznym. Nie dokonywano obligatoryjnych przeglądów technicznych budowli drogowych. (...) Same tylko odcinki zniszczone przez koleiny i wymagające natychmiastowych napraw występują na ok. 3 tys. km, czyli blisko 15 proc. długości dróg krajowych" - czytamy w raporcie.
Po kontroli policji drogowej NIK stwierdziła, że wzrost jej aktywności przyczynił się do zmniejszenia liczby wypadków na drogach, ale zarazem ujawniono, że ponad 40 proc. policjantów z drogówki nie ukończyło wymaganego specjalistycznego przeszkolenia z ruchu drogowego.
"Taki stan rzeczy może mieć wpływ na rzetelność dokonywanych przez policjantów ustaleń, dotyczących zdarzeń na drodze, oceny uczestników ruchu, decyzji o nałożeniu mandatu, zwłaszcza w skomplikowanych sytuacjach" - alarmuje NIK. Izba odnotowała też, że ponad 1/3 policyjnych pojazdów jest zużyta i kwalifikuje się do wymiany i że w policyjnym systemie nt. zdarzeń drogowych brakuje skutecznych mechanizmów, weryfikujących wiarygodność wprowadzonych danych.
Według NIK, choć fotoradary Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego (ITD) usytuowano we właściwych miejscach (na podstawie rzetelnych analiz), to cały system automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym nie był w pełni skuteczny, bo nie zapewniał podjęcia działań we wszystkich przypadkach ujawnionych wykroczeń.
"Istnieje prawny obowiązek rejestracji pojazdów, które przekroczyły dopuszczalną prędkość o 11 i więcej kilometrów na godzinę. Inspektorzy transportu drogowego nie byli jednak do tego ani technicznie, ani kadrowo przygotowani" - stwierdziła NIK.
Wskazano też, że nie wszystkie zdjęcia z fotoradarów są przetwarzane. Z wyliczeń NIK wynika, że tylko od czerwca 2011 r. do września 2013 r. ITD nie nałożyła 72 tys. kar o szacunkowej wartości ok. 19,5 mln zł. - szczególnie dotyczyło to samochodów z zagranicznymi tablicami rejestracyjnymi.
"Niedostateczne zasoby kadrowe ITD oraz problemy ze statusem pracowników sprawiają, że inspektorzy w ograniczony sposób pełnią służbę w dni wolne od pracy oraz w porze nocnej. Wiedzą o tym dobrze kierowcy ciężarówek, którzy z różnych przyczyn chcą uniknąć kontroli. NIK ustaliła, że blisko 40 proc. sprawców ujawnionych przez ITD przypadków niestosowania się do ograniczeń prędkości nie zostaje za to ukaranych, a tym samym nie dostaje punktów karnych i unika innych konsekwencji, np. zatrzymania prawa jazdy - tylko dlatego, że właściciele odmawiają wskazania kierującego" - alarmuje Izba stawiając wniosek: włączyć ITD do policji.
NIK uważa, że zaangażowanie strażników gminnych i miejskich w obsługę fotoradarów, zwłaszcza przenośnych, "jest podyktowane w wielu wypadkach nie tyle służbą na rzecz bezpieczeństwa w ruchu drogowym, co przede wszystkim chęcią pozyskiwania pieniędzy do gminnej kasy" - czytamy w raporcie. Izba stwierdziła, że strażnicy działają w miejscach uzgodnionych z policją, ale tylko na początku i na końcu służby.
- W trakcie wykonywania zadań strażnicy z fotoradarem mobilnym przenoszą się w miejsca nieuzgodnione z policją, za to przynoszące większe wpływy do budżetu gminy. Aktywność prewencyjna i represyjna niektórych straży gminnych czy miejskich niemal w całości koncentruje się na obsłudze fotoradarów - informuje rzecznik Izby Paweł Biedziak.
NIK nie ma zastrzeżeń do lokalizacji większości samorządowych fotoradarów stacjonarnych. Ich maszty stały najczęściej w miejscach, gdzie wcześniej dochodziło do niebezpiecznych wypadków.
W ocenie NIK, w Polsce w istocie nie funkcjonuje powszechny, spójny system oddziaływania na bezpieczeństwo w ruchu drogowym, a na zmniejszenie skuteczności podejmowanych działań ma wpływ przede wszystkim rozproszona odpowiedzialność za problemy zarządzania bezpieczeństwem ruchu drogowego. Przykładowo: tylko za prowadzenie działań edukacyjnych w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego odpowiada osiem, a za kontrolę prędkości - sześć różnych, rozproszonych podmiotów.
Nie ma w Polsce jednego organu władzy publicznej, którego zakres kompetencji pozwoliłby na skuteczne koordynowanie oraz skuteczne egzekwowanie realizacji niezbędnych działań w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego.
- Istniejąca Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, jak pokazują doświadczenia z lat ubiegłych, nie była w stanie skutecznie wypełniać tej funkcji - mówił rzecznik NIK Paweł Biedziak.
Stąd wniosek NIK: wszystkie kwestie w dziedzinie bezpieczeństwa ruchu drogowego powinno koordynować MSW, z możliwością powierzania określonych zadań innym resortom.
Źródło: PAP, IAR