Niezwykła hojność byłego prezydenta dla zaufanych
Hojność byłego prezydenta Łodzi Jerzego Kropiwnickiego odkrył, zresztą przypadkiem, radny Władysław Skwarka.
04.03.2010 | aktual.: 04.03.2010 10:11
Na dokumenty o premiach "ostatniego dnia" natknął się podczas badania przez komisję rewizyjną, którą kieruje, ewentualnych urzędniczych nieprawidłowości w zupełnie innej sprawie.
- Wszystkie są datowane na 14 stycznia, a to był ostatni dzień urzędowania byłego prezydenta - mówi Władysław Skwarka. - Przypominam, że tego dnia pan prezydent zasłabł i do pracy już nie wrócił. Nie dziwię się, że zasłabł.
Choć pierwsze przesłanki, że coś może być na rzeczy, pojawiły się już podczas sesji budżetowej. Skwarka doczytał, że zarezerwowana w projekcie budżetu kwota na wynagrodzenia w administracji jest aż o 10 mln wyższa niż w 2009 r. Pytał wówczas skarbnika miasta Krzysztofa Mączkowskiego o powody takiego wzrostu, ale usłyszał, że 5 mln zł więcej to efekt podwyżek pensji, jakie dostali urzędnicy w sierpniu 2009 r. Skwarka chciał jednak wiedzieć, na co w takim razie potrzeba kolejnych 5 mln zł? Czy magistrat planuje podwyżki w 2010 roku? Skarbnik odpowiedział, że podwyżek nie będzie. Nie wyjaśnił jednak, na co rezerwuje się owe "zapasowe" 5 mln.
- Teraz wszystko jest jasne - kwituje radny. Premie, podwyżki i awanse to niejedyne gesty byłego prezydenta na koniec urzędowania. Zdążył jeszcze wydać zarządzenie o powrocie wiceprezydenta Mirosława Wieczorka na poprzednie stanowisko, czyli do delegatury Widzew, której dyrektorował przed nominacją do władz miasta. W ten sposób Wieczorek stracił finansowo, bo jako wiceprezydent zarabiał 13 tys. zł brutto, ale uchronił się przed utratą pracy. Po referendum, zgodnie z prawem, wraz z prezydentem odchodzili bowiem także wiceprezydenci.
Polecamy oficjalne wydanie internetowe www.polskatimes.pl/DziennikLodzki