Niezłe pieniądze dla euroasystentów
Ponad 12 tys. euro miesięcznie Parlament Europejski przeznacza na pensje dla pracowników każdego biura europosła. Kogo zatrudnią nasi? - zastanawia się "Gazeta Wyborcza".
16.08.2004 | aktual.: 16.08.2004 06:56
"Pieniądze przepływać będą bezpośrednio na konta poselskich asystentów. Przypomnijmy, że sam europoseł dostaje z Brukseli 3700 euro na bieżącą działalność i na biuro. Do tego 9 tys. zł pensji poselskiej płaconej przez polski budżet" - podaje dziennik.
"Ryszard Czarnecki z Samoobrony w sierpniu odpoczywa. Organizacją jego biura zajmuje się Krzysztof Kotowicz, bliski przyjaciel od 15 lat (od ZChN). Na razie jest jedynym asystentem posła. Podkreśla, że choć suma 12 tys. euro jest sumą zawrotną w polskich warunkach, to jednak po odliczeniu podatków, kosztów podróży, hoteli zostanie nie tak znowu dużo. Ilu jeszcze pracowników zatrudni Czarnecki?" - pyta gazeta. "Zamierzamy ogłosić przez internet konkurs na asystenta" - zdradza Kotowicz.
"Biuro Józefa Piniora, europosła z ramienia SdPl, organizuje Maciej Wełyczko, b. korespondent 'Trybuny' na Dolnym Śląsku. Pinior zamierza współpracować z kilkunastoma asystentami, na razie ma trzech" - informuje "Gazeta Wyborcza".
"Biuro eurodeputowanej z ramienia SLD-UP Lidii Geringer de Oedenberg tworzy jej siostra Zofia Ulatowska. To ona prowadziła kampanię wyborczą. Na razie została zatrudniona na trzymiesięczny okres próbny. Geringer de Oedenberg jest także dyrektorką festiwalu muzycznego Wratislavia Cantans i Filharmonii Wrocławskiej. W obu tych instytucjach pracuje też Ulatowska" - pisze dziennik. (PAP)