"Niewykluczone, że ratyfikujemy Kartę Praw Podstawowych"
Niewykluczone, że za pewien czas Polska
zastanowi się nad ratyfikacją Karty Praw Podstawowych - uważa
europoseł PiS Marcin Libicki. Jak powiedział na
konferencji prasowej w Poznaniu, wszystko zależy od tego, jakie
będą próby interpretowania zapisów Karty.
16.12.2007 | aktual.: 16.12.2007 21:23
Karta Praw Podstawowych, w moim przekonaniu, jak również zdaniem PiS i w jakimś stopniu rządu, jest po prostu niepotrzebnym nowym zbiorem zasad prawnych. Moim zdaniem jest tam ogromna ilość niejasnych rozwiązań, propozycji, które są niezwykle niebezpieczne - powiedział.
Libicki wśród kontrowersyjnych zapisów w dokumencie wymienił m.in. artykuł stanowiący, że każdy ma prawo do małżeństwa, bez zastrzeżenia, że małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny. W połączeniu z artykułem, że nie wolno nikogo dyskryminować, może być podstawą do wywiedzenia zasady, że jeżeli nie udziela się ślubu osobom tej samej płci, to jest to dyskryminacja - stwierdził Libicki.
Zapis, że "Każdy ma prawo do mieszkania+, albo że +głos dzieci musi być zawsze wysłuchiwany" budzą co najmniej zdziwienie, żeby nie powiedzieć niepokój - dodał. Polityk skrytykował również zawartą w dokumencie "absolutną wolność nauki i sztuki".
Jednocześnie Marcin Libicki nie wykluczył ratyfikacji przez Polskę Karty w dalszej przyszłości. Zobaczymy, jak ona będzie funkcjonować. Przekonamy się, jakie będą interpretacje tej karty przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Jeżeli te interpretacje nie będą szły za daleko, to ja nie widzę powodu, żeby za jakiś czas nie rozważyć tego ponownie - powiedział.
Według Libickiego, Polska odniosła sukces, podpisując Traktat Lizboński w korzystnym dla niej i UE kształcie.
Dołączona do Traktatu Karta Praw Podstawowych ma stać się, wraz z jego wejściem w życie 1 stycznia 2009 roku, dokumentem prawnie wiążącym o takiej samej randze jak traktaty.
Polska, kiedy premierem był Jarosław Kaczyński, postanowiła przyłączyć się do tzw. Protokołu Brytyjskiego, który ogranicza stosowanie Karty.
Donald Tusk podtrzymał tę decyzję, tłumacząc podczas expose w Sejmie, że gdyby w kwestii Karty postąpił inaczej, zagrożona byłaby w Sejmie i Senacie ratyfikacja Traktatu Reformującego UE.