Polska"Nieudolna próba" negatywnej kampanii

"Nieudolna próba" negatywnej kampanii

Publicystka "Polityki" Janina Paradowska
uważa, że sobotnie przesłuchanie marszałka Sejmu Włodzimierza
Cimoszewicza przed komisją śledczą ds. PKN Orlen było "nieudolną
próbą" zrobienia marszałkowi negatywnej kampanii prezydenckiej.
Piotr Zaremba z "Newsweeka" przesłuchanie ocenił "na remis".

30.07.2005 20:30

Zeznający w sobotę przed komisją śledczą ds. PKN Orlen Włodzimierz Cimoszewicz przyznał, że w oświadczeniu majątkowym z 2002 roku popełnił błąd nie uwzględniając w nim akcji PKN Orlen. Posłowie nie dali wiary słowom marszałka i zdecydowali, że zawiadomią o tym prokuratora generalnego. W oświadczeniu przed rozpoczęciem przesłuchania Cimoszewicz zarzucił komisji łamanie prawa.

Przesłuchanie marszałka obfite było w ostre wymiany zdań między nim a posłami. Wiele razy Cimoszewicz zwracał się do przewodniczącego komisji o interwencję w sprawie pytań niezwiązanych - jego zdaniem - z pracami komisji. Andrzej Aumiller (UP) jednak pytań nie uchylał. Cimoszewicz często też pouczał posłów, co wywoływało u nich irytację.

Zdaniem Paradowskiej, wezwanie Cimoszewicza przed komisję było zupełnie niepotrzebne. Przesłuchanie marszałka Sejmu merytorycznie nic nie wniosło w wyjaśnienie afery Orlenu. Była to nieudolna próba zrobienia Cimoszewiczowi negatywnej kampanii prezydenckiej w wykonaniu prawicy - oceniła.

W ocenie publicystki, komisja śledcza wezwała Cimoszewicza nie ze względu na aferę Orlenu, ale jedynie ze względu na akcje spółki które posiadał marszałek Sejmu. Przesłuchanie było dosyć obrzydliwe z powodu sugerowania, że Cimoszewicz wiedział o zatrzymaniu Modrzejewskiego (b. prezesa PKN Orlen) i że wtedy specjalnie sprzedał akcje PKN Orlen - dodała.

To był nieładny i niepotrzebny spektakl, bo członkowie komisji nie mieli żadnych pytań merytorycznych. Nie wiem czy Roman Giertych (wiceprzewodniczący komisji) zadał choć jedno pytanie merytoryczne, chyba nie - powiedziała Paradowska. Jak dodała, przesłuchanie było "typową bójką polityczną", podczas której komisja "wykazała się kompletną niekompetencją, jeśli chodzi o sprawy ekonomiczne".

Natomiast zdaniem Zaremby, Cimoszewicz - jako były szef rządu - był istotnym świadkiem dla komisji śledczej. Ale - jak zaznaczył - było widać, że członkowie komisji nie do końca byli merytoryczni i chcieli marszałkowi dokuczyć.

Oceniam przesłuchanie na remis. Cimoszewicz nie dał się wyprowadzić z równowagi, nie zrobił nic straszliwie kompromitującego i zręcznie powoływał się na przepisy i procedury prawne - powiedział Zaremba. W jego ocenie, Cimoszewicz potrafił komisję silnie utrzymać w karbach.

Według Zaremby, komisja nie poniosła jednak klęski, bo - jak zaznaczył - udało jej się parę rzeczy udowodnić m.in. to, że Cimoszewicz jako premier nie dbał wystarczająco o bezpieczeństwo energetyczne kraju. Podkreślił, że komisja "nie złapała" jednak Cimoszewicza na żadnym aferalnym działaniu.

Po przesłuchaniu zwolennicy Cimoszewicza będą mówić, że marszałek wygrał, bo nie dał się zapędzić w kozi róg, a jego przeciwnicy uznają, że zachował się negatywnie - zaznaczył publicysta. Jak dodał, Cimoszewicz postawił sobie za cel, odegranie roli twardego przeciwnika wobec komisji, ale - jak podkreślił - niektóre jego protesty wobec pytań członków komisji były przesadą.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)