Nieudany "skok" przed emeryturą
74-letniemu włoskiemu włamywaczowi nie powiódł się ostatni "skok" przed przejściem na emeryturę. Nie zawiodły go siły, lecz ktoś z zazdrosnych konkurentów.
18.03.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Ugo Ciappino, król mediolańskich włamywaczy, wpadł jak początkujący złodziejaszek. Nie zdążył wypakować narzędzi, gdy nadjechała policja, zawiadomiona przez kogoś ze środowiska przestępczego. Nocne włamanie do luksusowego sklepu z odzieżą w centrum miasta miało być ostatnim jego skokiem. Potem obiecywał sobie odpocząć.
Ciappino nie czuje się dobrze: ma wrzód na dwunastnicy, artretyzm, chore serce i astmę. Zły stan zdrowia może go uratować przed powrotem do więzienia, gdzie spędził spory kawał życia.
W przeszłości Ciappino dopuścił się groźniejszych i bardziej spektakularnych wyczynów. Zasłynął z udziału w jednym z głośniejszych napadów po wojnie. Co więcej sam go przygotował. W lutym 1958 w biały dzień zatrzymał w centrum Mediolanu furgonetkę przewożącą ogromną - jak na tamte czasy - sumę 114 mln lirów w gotówce i 400 mln w papierach wartościowych.
Nagła zmiana stopy życiowej, wzbudziała podejrzenia policji. Został skazany na 17 lat więzienia. Po czternastu wrócił na wolność i do zawodu, z którym rozstał się w tak pechowy sposób niedzielnej nocy. (mk)