Niespodziewany scenariusz ws. przyszłości Ziobry
Eksperci są podzieleni co do tego, jakie będą dalsze kroki wiceprezesa PiS, europosła Zbigniewa Ziobry i jego zwolenników. Jak mówią, były minister sprawiedliwości może odejść i założyć nową partię - do tej pory wiele wskazywało na to, że taki plan jest najbardziej prawdopodobny. Ale możliwy jest również mniej spodziewany scenariusz, że Ziobro zostanie w partii i umocni swoją frakcję w ramach PiS.
03.11.2011 17:30
Konflikt Ziobry w PiS to m.in. pokłosie jego prasowych wywiadów, w których mówił m.in. o konieczności demokratyzacji PiS, otwarcia się partii na inne środowiska. Sprawą jego wypowiedzi, a także Jacka Kurskiego i Tadeusza Cymańskiego, ma zająć się w piątek partyjny rzecznik dyscypliny.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński zaproponował Ziobrze porozumienie mające umożliwić dalszą współpracę, ale zakładające m.in. oddanie się Ziobry "do dyspozycji prezesa". Według europosła, nie jest to rozwiązanie kompromisowe. Ziobro i jego zwolennicy dostali od partii kilka dni na zastanowienie, czy przyjąć złożoną im propozycję.
"Sprawa jest przesądzona, powstanie nowa partia"
Zdaniem eksperta ds. marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego Norberta Maliszewskiego wystąpienia medialne Ziobry wskazują na to, że sprawa jest już raczej przesądzona i nowa patia powstanie. - Ziobro nie szuka kompromisu, ma raczej plan stworzenia nowego ugrupowania - powiedział. Choć - dodał - przeciąganie liny między nim a Kaczyńskim może jeszcze potrwać.
Jak powiedział, partia Ziobry, wspierana przez środowisko Radia Maryja, ulokuje się zapewne tuż przy prawej ścianie sceny politycznej. W jego opinii Ziobro planuje wykorzystać do wykreowania swego ugrupowania eurosceptycyzm, który może się nasilić w obliczu trudności, jakie w ostatnim czasie przeżywa strefa euro i cała UE.
Według Maliszewskiego, eurosceptycyzm może stać się dla partii Ziobry "gorącą emocją", która pozwoli mu zaistnieć, podobnie jak dla Ruchu Palikota był antyklerykalizm. Jak ocenił, "ugrupowania, które mają podobać się wszystkim, przy obecnej dominacji PO, nie mają w Polsce szans". Dowodzi tego - zauważył - przykład PJN, który był inicjatywą umiarkowaną i przegrał.
W opinii eksperta w polskim społeczeństwie istnieje zapotrzebowanie na partię radykalnie prawicową, narodowo-katolicką i eurosceptyczną. Jak ocenił, takie ugrupowanie mogłoby poprzeć nawet około miliona Polaków. Zadaniem nowej partii - dodał - byłoby przetrwać do eurowyborów w 2014 r. W dużym stopniu mają one charakter pojedynków osobowości i potencjalnie pozwoliłyby umocnić się Ziobrze i jego poplecznikom - zauważył.
Maliszewski widzi możliwość współpracy w oparciu o poglądy eurosceptyczne ewentualnej partii Ziobry ze środowiskiem skupionym wokół lidera Prawicy Rzeczpospolitej Marka Jurka czy też z Ligą Polskich Rodzin. Za mało prawdopodobną uważa jednak współpracę Ziobry z byłym szefem LPR, Romanem Giertychem.
- Choć część tego środowiska pozostawiona przez Giertycha, który obecnie flirtuje ze środowiskiem PO, na pewno dobrze by widziała taką współpracę - zaznaczył. Według niego, również współpraca Ziobro-Jurek natrafiłaby na kłopoty natury osobowościowej. - Współpraca jest pewnie możliwa, ale nie sądzę, żeby Marek Jurek chciał być wśród członków tego nowego ugrupowania - powiedział Maliszewski.
"Formacja Ziobry miałaby charakter tymczasowy"
Z kolei w opinii dr Rafała Chwedoruka (Uniwersytet Warszawski) prawdopodobieństwo, że Ziobro zdecyduje się na założenie własnej partii, jest "absolutnie nie do oszacowania". Jego zdaniem formacja taka, gdyby powstała, miałaby charakter tymczasowy. - Byłaby raczej instrumentem nacisku na Jarosława Kaczyńskiego przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi w celu wymuszenia koalicji wyborczej i lepszych miejsc dla Ziobry i jego współpracowników, niż miałoby to miejsce, gdyby trwali oni wiernie przy PiS - uważa Chwedoruk. W opinii politologa wyobrażanie sobie obecności w polskiej polityce trzeciej partii prawicowej - obok PiS i PO - "zakrawa na absurd". - Partia taka, choćby ze względu na nazwiska Ziobry czy Kurskiego, skazana byłaby na radykalną prawicowość, czyli na odwołanie się do stereotypów narodowo-katolickich - powiedział.
Jak zauważył, nie są one już dzisiaj tak nośne społecznie, jak było to kilka lat temu. - Nie wiadomo, czy wystarczyłyby do przekroczenia 5-procentowego progu wyborczego - zaznaczył. Jego zdaniem dodatkową trudnością dla ewentualnego ugrupowania Ziobry byłoby to, że nie mogłoby ono raczej liczyć na przychylność większości mediów. - Miałoby też problem, by odróżnić się od PiS - zauważył.
W ocenie Chwedoruka, w obecnej sytuacji cokolwiek Ziobro zrobi, popełni błąd. - Jeśli się ukorzy, to podważy swoją wiarygodność jako antagonisty Kaczyńskiego zdolnego do samodzielnych działań; jeżeli zaś się nie wycofa, to zostanie symbolicznym rozłamowcem - powiedział. A wyborcy PiS - zauważył - są silnie zintegrowani ze swoją partią i niezbyt lubią dysydentów.
- Piłka jest po stronie Ziobry, problem polega na tym, że nie ma jej do kogo podać - powiedział Chwedoruk. Jego zdaniem mało prawdopodobne jest nawiązanie współpracy między ugrupowaniem Ziobry - gdyby powstało - a innymi politykami prawicowymi, na przykład Markiem Jurkiem czy Romanem Giertychem.
- Jurek reprezentuje bardzo zwarty system konserwatywnych poglądów, a także styl uprawiania polityki, różny od stylu Ziobry; ma bardzo jasny przekaz ideologiczny, czego nie da się powiedzieć o Ziobrze - uważa politolog. Jego zdaniem, w wypadku Giertycha współpraca jest o tyle mało prawdopodobna, że nie opłacałaby się ona samemu Giertychowi, który ma dobre - choć raczej prywatne niż polityczne - relacje z PO.
- Jeśli PiS ma problemy ze współpracą z innymi partiami, to ugrupowanie Ziobry miałoby jeszcze większe, a to, czy przyciągnęłoby jednego czy dwóch zmarginalizowanych polityków totalnej prawicy, nie gra większej roli - ocenił Chwedoruk.
Ziobro jednak zostanie?
Politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Wawrzyniec Konarski przewiduje z kolei - choć, jak sam podkreśla, nie przesądza - że Ziobro podejmie raczej próbę wzmocnienia swojej frakcji w ramach PiS. - Tak, by mógł metodą ewolucyjną zyskiwać większe poparcie - powiedział. Jak ocenił, ewidentnym błędem Ziobry było jednak rozpoczęcie dyskusji o PiS w mediach.
- Jeżeli Ziobro chciałby podjąć rzeczywiście próbę realnej kontestacji przywództwa Kaczyńskiego i zanegowania jego koncepcji uprawiania polityki, to powinien starać się za wszelką cenę pozostać w PiS i działać w kierunku czegoś, co można by nazwać instytucjonalizacją swojej frakcji politycznej i powolnego przekonywania tych, którzy są znużeni obecnym przywództwem - powiedział Konarski.
W jego ocenie takie działanie byłoby dla Ziobry korzystne, nawet jeśli obecnie musiałby przełknąć "kilka gorzkich pigułek" i przyjąć warunki prezesa PiS. - Jego przeciwnicy nie mają bowiem żadnych pomysłów na rozwój tej partii; nie mają ich ani Adam Hofman, ani tym bardziej Mariusz Błaszczak, to samo dotyczy Joachima Brudzińskiego - podkreślił.
Konarski zauważył też, że Ziobro nie ma obecnie wielu zwolenników, zwłaszcza w terenie. - W związku z tym wszelkie przyspieszone i nerwowe ruchy są dla niego niekorzystne - dodał. Pytany o ewentualną współpracę z innymi środowiskami prawicowymi, stwierdził, że "największym problemem polskiej prawicy narodowo-katolickiej jest to, że współpraca między tworzącymi ją politykami takimi jak Jurek czy Jan Łopuszański jest szalenie trudna".
- Podzielają podobne przekonania, ale jako ludzie nie potrafią się porozumieć. W efekcie ten typ polskiej prawicy jest zawsze rozdrobniony - zauważył. Jego zdaniem gdyby jednak doszło do takiego porozumienia, to "wtedy taki wspólny front mógłby stanowić zaczyn rzeczywistej partii politycznej".
Zdaniem Konarskiego, Ziobro działa jednak w tej chwili "po omacku" i ruchów zmierzających do unifikacji tego typu środowisk nie podejmuje. - Poza tym środowiska te są obecnie niegotowe do tego, żeby taką partię stworzyć, a już na pewno do tego, by jej częścią był Ziobro; to wymaga poważnych rozmów - ocenił Konarski.