Niespodziewana zmiana - PSL przejmuje ważny resort
Premier Donald Tusk zasugerował w rozmowach o koalicji rządowej z PSL, że Stronnictwo mogłoby oddać jeden z resortów kierowanych dotąd przez przedstawiciela ludowców i objąć inny - Ministerstwo Zdrowia - dowiedziała się nieoficjalnie PAP ze źródeł zbliżonych do władz PSL. W tym kontekście pojawia się nazwisko Władysława Kosiniak-Kamysza jako potencjalnego kandydata PSL na ministra zdrowia - informację taką podały "Fakty" TVN.
Jeden z członków zarządu krajowego PO potwierdził nieoficjalnie PAP, że ze strony premiera padła propozycja dotycząca objęcia resortu zdrowia przez ludowców, ale - jak podkreślił - jest to jeden z kilku rozważanych wariantów i nic jeszcze nie jest przesądzone. W podobnym tonie wypowiadają się również nieoficjalnie ludowcy.
W środę o godz. 14 zbiera się Rada Naczelna PSL, by zatwierdzić koalicję rządową z PO. Natomiast od godz. 12 trwa posiedzenie Naczelnego Komitetu Wykonawczego Stronnictwa, na którym szef PSL Waldemar Pawlak informuje swoich kolegów o stanie rozmów koalicyjnych z Platformą.
Lider ludowców nie chciał odpowiadać na pytania dziennikarzy przed rozpoczęciem spotkania kierownictwa swojej partii. Pytany, czy prawdą jest, że Tusk zaproponował porozumienie, w myśl którego ludowcy oddaliby resort pracy, a objęli resort zdrowia odpadł: "to nie są rozmowy na dyskusje w biegu". Po południu planowana jest konferencja prasowa Pawlaka.
Ludowcy cały czas powtarzają, że chcą zachowania resortów, którymi dotychczas kierowali - są to ministerstwa gospodarki, rolnictwa i pracy.
- Myślę, że jeszcze przedwcześnie określać jakie resorty będą przypisane poszczególnym koalicjantom, bowiem rozmowy szczegółowe będą się jeszcze odbywać. Teraz one nabiorą tempa, a to co właśnie słyszymy to medialne spekulacja - mówił z kolei dziennikarzom wicemarszałek Sejmu Eugeniusz Grzeszczak.
W jego ocenie uzgodnienia między koalicjantami będą znane bardzo szybko, a poinformuje o nich premier Donald Tusk. Grzeszczak oświadczył, że w umowie koalicyjnej będą określone resorty, za które będą odpowiadać PO i PSL, ale nie będzie w niej nazwisk.
- Określimy też priorytety w reformowaniu najważniejszych obszarów i wpiszemy do umowy zasadę wzajemnego zaufania, która się sprawdziła w poprzedniej kadencji - podkreślił. Jego zdaniem porozumienie między PO i PSL może być podpisane już w przyszłym tygodniu.
- W moim przekonaniu jeszcze tylko jakieś drobne szczegóły odnośnie poszczególnych resortów (zostały do ustalenia), co będzie finansowane ze środków publicznych - to są tego typu historie, natomiast co do układu resortowego, to jest to pewne - mówił dziennikarzom w środę przed południem polityk PSL Stanisław Żelichowski.
- My znamy wszystkich szczegółów i nie mamy żadnych zastrzeżeń - dodał Żelichowski. Nie chciał jednak powiedzieć, czy jego koleżanka partyjna, szefowa resortu pracy Jolanta Fedak zachowa stanowisko.
Żelichowski przyznał jednak, że stan prawny w Polsce jest taki, że premier ma dość duże uprawnienia w sprawie tworzenia rządu.
- Państwo sądzicie, że przy rozmowach koalicyjnych najważniejsze jest "kto, na której gałęzi siądzie". Tak nie jest. Rozmawiamy o programie, o tym jak wyjść z zawirowania, w którym się znaleźliśmy i do tego trzeba dobrać ludzi. To jest następny etap - przekonywał polityk Stronnictwa.
Zapewniał jednak, że PSL wie, które resorty obejmie, natomiast pierwszy o składzie rządu powinien się dowiedzieć prezydent, a nie dziennikarze.
Dopytywany, czy możliwe jest, że Stronnictwo obejmie Ministerstwo Zdrowia powiedział, że on by się z tego cieszył, bo Polakom trzeba trochę optymizmu.