"Nieprzebrane tłumy na ulicach to dla nas zjawisko egzotyczne"
Dwa miliony osób wyszło na ulice Rzymu w
proteście przeciwko rządom Silvio Berlusconiego. Nieprzebrane
tłumy na ulicach Wiecznego Miasta, zjednoczone jedną, prostą, ale
szczerą i gorącą ideą, to zjawisko dla nas, Polaków, egzotyczne -
zauważa "Trybuna".
I to nie dlatego, że w stolicy Italii rosną palmy, a u nas nie. Wyobrażenie sobie polskiej demonstracji, w której uczestniczyło by więcej niż kilka tysięcy osób, co i tak zdarza się rzadko, jest nie lada wysiłkiem dla umysłu. W Polsce na demonstracje, mniejsza o to, jakie - antyrządowe czy prorządowe, antykościelne czy prokościelne, antywojenne czy prowojenne, przychodzi - bywa - po kilkadziesiąt osób.
Rekord Władysława Gomułki na placu Defilad w Warszawie 19 października 1956 pobił potem już tylko polski papież. Jednak to się przydarzyło w naszym kraju tylko kilka razy, podczas gdy Włosi czy Francuzi potrafią zebrać się w liczbie miliona czy dwóch niemalże od ręki. Co się stało z Polakami? - pyta w "Trybunie" Krzysztof Lubczyński.
Więcej: *Trybuna - Bliżej prawaTrybuna - Bliżej prawa*