Nieprawidłowości przy przetargach na radary?
– Firma, która wygrała wart 26 mln zł przetarg na dostawę i montaż specjalistycznych radarów na lotniskach w Warszawie i Krakowie, mogła posłużyć się fałszywymi dokumentami, próbując udowodnić swoje doświadczenie w instalowaniu takich urządzeń w innych portach lotniczych na świecie – dowiedziały się „Wiadomości” TVP1. Zawiadomienie w tej sprawie trafiło przed kilkunastoma dniami do prokuratury w Warszawie.
05.11.2013 11:46
Jednym z warunków przetargu na dostawę i montaż obsługujących lotniska radarów PSR/MSSR, zorganizowanego przez Państwową Agencję Żeglugi Powietrznej, było udokumentowanie przez oferenta doświadczenia w tym temacie oraz podanie przez niego miejsca, gdzie już działają proponowane urządzenia.
Przetarg wygrała jedna z zachodnich firm. Przedstawiła dokumenty, z których wynikało, że zainstalowała i certyfikowała swój radar na lotnisku w Urumqi w prowincji Xinjiang w Chinach. Potwierdzeniem tego faktu miał być dokument podpisany przez jednego z chińskich urzędników, potwierdzający jakość i atesty radarów.
„Wiadomości” TVP1 dotarły jednak do oficjalnej odpowiedzi chińskiej strony, z której wynika, że pieczątka na dokumencie nie jest pieczątką urzędu, a osoba, która pod dokumentem się podpisała, nigdy tam nie pracowała. Zawiadomienie w tej sprawie trafiło już do prokuratury w Warszawie.
Umowa opiewająca na 26 mln zł, została podpisana w październiku. Według nieoficjalnych informacji „Wiadomości” TVP1, ministerstwo transportu miało informację o domniemanych nieprawidłowościach już w lipcu. Jednak nie wiadomo czy do tej pory resort na nie zareagował.
Przetarg na radary rozstrzygnięto w październiku 2012 roku. Konkurenci, którzy przegrali, złożyli odwołanie do Krajowej Izby Odwoławczej (KIO).
W styczniu 2013 roku KIO nakazała przeprowadzenie przetargu raz jeszcze. W maju 2013 roku firma, która wygrała poprzednio, zwyciężyła ponownie. Raz jeszcze jej konkurenci odwołali się do KIO. Tym razem KIO również nie dopatrzyła się żadnych nieprawidłowości, ale wtedy jeszcze z Chin nie nadeszły dokumenty, które mogły świadczyć o tym, iż mogło dojść do fałszerstwa.
Źródło: TVP