Co ukrywa Łukaszenka? Niepokojące ustalenia wywiadu
Litewski wywiad wojskowy w swoim dorocznym raporcie oceny zagrożeń bezpieczeństwa poinformował, że rosyjski koncern zataił dane o groźnych incydentach, które miały miejsce w Białoruskiej Elektrowni Jądrowej. Obiekt znajduje się 60 km od Wilna i 250 km od polskiej granicy.
10.03.2023 | aktual.: 10.03.2023 18:14
"Dostępne informacje wywiadowcze sugerują, że Białoruś i Rosatom zataiły informacje o incydentach, które miały miejsce w Białoruskiej Elektrowni Jądrowej w Ostrowcu, a także o defektach, które zostały zidentyfikowane w reaktorach" - czytamy w raporcie litewskiego wywiadu wojskowego.
W kwietniu ubiegłego roku pierwszy blok elektrowni w Ostrowcu został wyłączony z powodu planowej konserwacji. Podczas przeglądu znaleziono na spawach obudowy reaktora pęknięcia. Zdaniem ekspertów można je usunąć w prawidłowy sposób jedynie po demontażu reaktora. Jednak, ze względów politycznych, taka opcja nie była nawet rozważana. Co więcej, nie poinformowano odpowiednich instytucji o odkrytych usterkach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Zanieczyszczona woda
Raport ujawnia także prawdopodobną przyczynę opóźnienia w oddaniu do eksploatacji drugiego bloku elektrowni.
Jak informuje litewski wywiad, okazuje się, że w lutym ubiegłego roku "stwierdzono zmiany w składzie chemicznym wody krążącej w obiegu pierwotnym reaktora". Była zanieczyszczona żywicą. Przypomnijmy, że woda w tym obiegu, która przepływa przez system wąskich rurek i przekazuje ciepło do wtórnego obiegu, musi być doskonale oczyszczona i zdemineralizowana.
"Konieczne było mechaniczne oczyszczenie systemu rur obiegu pierwotnego, a także zespołów paliwowych. Zespoły paliwa jądrowego zostały rozładowane, oczyszczone, niektóre z nich trzeba było wymienić na nowe" - czytamy w raporcie.
Zobacz także
Jest reakcja Białorusi
Na ustalenia litewskiego wywiadu zareagowało już białoruskie ministerstwo energii. Zdaniem tego resortu są one "ukierunkowanym działaniem mającym na celu zdyskredytowanie projektu".
Według białoruskiego ministerstwa "rozpoczęła się kolejna kampania informacyjna, mająca na celu kształtowanie negatywnego nastawienia do Białoruskiej Elektrowni Jądrowej, polegająca na wyolbrzymianiu wyimaginowanego zagrożenia dla społeczności międzynarodowej".
Reżimowe ministerstwo określiło doniesienia litewskiego wywiadu jako "niepotwierdzone" i stwierdziło, że ich celem jest "zaszokować opinię publiczną, upolitycznić sytuację i zdyskredytować Białoruś na arenie światowej".
Reżimowi urzędnicy stwierdzili, że remont stacji w 2022 roku był zaplanowany i w jego rezultacie "nie znaleziono ani jednej usterki, która stwarzałaby zagrożenie dla bezpieczeństwa jądrowego i radiacyjnego - tym bardziej, która wymagałaby demontażu reaktora". Nie tłumaczy jednak, dlaczego reaktor był wyłączony przez wiele miesięcy.
Ministerstwo zapowiedziało też, że mimo tych "głośnych rewelacji" Białoruś przygotowuje się do uruchomienia drugiego bloku elektrowni.
Źródło: lrt.lt, belsat.eu