Złe wieści dla Ukrainy. "Straty już nie martwią armii rosyjskiej"
Rosja, jak się wydaje, zdołała opanować ponoszone dotąd straty w ludziach, a podczas niedawnych ataków w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy używała więcej sprzętu zmechanizowanego – ocenia w najnowszym raporcie amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Analitycy ISW zauważają, że mimo iż intensyfikacja ostatnich rosyjskich operacji ofensywnych w Ukrainie "najprawdopodobniej spowoduje zwiększenie strat w ludziach i sprzęcie", to jednak rosyjskie ministerstwo obrony "zdaje się być w stanie złagodzić te straty".
Think tank podaje, że w ciągu ostatniego tygodnia Rosjanie przeprowadzili kilka ataków zmechanizowanych w obwodzie donieckim, w tym w pobliżu takich miejscowości jak Czasiw Jar, Terny, Berdyczi, Semeniwka i Tonenke. Analitycy oceniają, że "wcześniejszy model ataków rosyjskich, prowadzonych głównie przez piechotę, nie angażował na tak dużą skalę pojazdów opancerzonych, co prowadziło do zwiększonych strat w ludziach. Rosja, zdaje się, skutecznie wykorzystała trwającą kryptomobilizację do nadrobienia rosnących strat w personelu".
Rosja radzi sobie ze stratami i używa więcej sprzętu zmechanizowanego
ISW przypomina, że według szacunków ukraińskiego wywiadu wojskowego HUR, Rosja rekrutuje do swojej armii około 30 tysięcy ludzi miesięcznie. "Obserwowana ostatnio tendencja, polegająca na angażowaniu przez siły rosyjskie do ataków taktycznych większej liczby pojazdów (...), wskazuje, że straty pojazdów opancerzonych i czołgów nie ograniczają już, ani nie martwią armii rosyjskiej" - dodaje ISW.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Instytut przypomina też szacunki brytyjskiego Międzynarodowego Instytutu Studiów Strategicznych (IISS), który w lutym tego roku informował, że Rosja nadal posiada w magazynach wystarczającą liczbę pojazdów opancerzonych niższej jakości, aby móc uzupełniać straty przez kolejne około trzy lata.
ISW uważa, że Kreml najprawdopodobniej nie zdecyduje się na niepopularną mobilizację do armii, dopóki straty w ludziach lub sprzęcie nie osiągną punktu, powyżej którego nie będzie możliwe ich nadrobienie dzięki kryptomobilizacji i obecnym zdolnościom produkcyjnym przemysłu obronnego.
"Wzmożenie ostatnich ataków zmechanizowanych na wschodniej Ukrainie wskazuje na przekonanie rosyjskiego dowództwa, że Rosja jest w stanie zrekompensować straty w tych atakach, jednocześnie przygotowując się do przewidywanej ofensywy latem 2024 roku" - czytamy.
Zastrzega też, że nie dysponuje wizualnym potwierdzeniem doniesień z ostatnich dni, według których drony ukraińskie zniszczyły samoloty w czterech bazach lotniczych w Rosji (w pobliżu Kurska, w Morozowsku w obwodzie rostowskim, Jejsku w Kraju Krasnodarskim i Engelsie w obwodzie saratowskim).
Media ukraińskie, powołując się na źródła w HUR i Służbie Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) informowały, iż drony ukraińskie m.in. zniszczyły sześć niesprecyzowanych maszyn w Morozowsku oraz uszkodziły trzy bombowce strategiczne Tu-95 (w Engelsie) i dwa samoloty Su-25 (w Jejsku).
ISW przypomina, że Rosja zwykle używa bombowców Tu-95 stacjonujących w Engelsie do bombardowań celów na Ukrainie z użyciem pocisków Ch-101 i Ch-555. W 2023 roku Rosja miała około 60 samolotów Tu-95, byłoby więc - zdaniem ISW - "godne uwagi", gdyby potwierdziło się zniszczenie trzech maszyn - a więc, pięciu procent całej ich floty.
Czytaj także:
Źródło: PAP