ŚwiatNieoczekiwany sukces opozycji w moskiewskich wyborach. Zawstydzająca porażka Putina

Nieoczekiwany sukces opozycji w moskiewskich wyborach. Zawstydzająca porażka Putina

Antyputinowska opozycja niezauważenie i niespodziewanie właśnie odniosła swój największy sukces od lat. W lokalnych wyborach w Moskwie zdobyła prawie 200 mandatów, a w niektórych dzielnicach pokonała partię Władimira Putina.

Nieoczekiwany sukces opozycji w moskiewskich wyborach. Zawstydzająca porażka Putina
Źródło zdjęć: © Agencja Forum/TASS | Mikhail Metzel/TASS
Oskar Górzyński

11.09.2017 17:17

Zdobycie niewiele prawie 13 procent mandatów przez opozycję w lokalnych wyborach w stolicy kraju zwykle nie jest powodem do triumfów. A jednak uzyskanie takiego wyniku w wyborach w Moskwie jest największym od dawna osiągnięciem działaczy pozasystemowej opozycji, która dotąd w wyborach do Dumy notowały wyniki wyraźnie poniżej 5-procentowego progu wyborczego.

- To było zupełnie niespodziewane. Mało kto miał nadzieję, że opozycji uda się przełamać tę wszechogarniającą apatię, tym bardziej, że o wyborach było cicho i wielu mieszkańców Moskwy w ogóle nie wiedziało, że są jakiekolwiek wybory, bo władze ograniczyły informację o tym do minimum - mówi WP Masza Makarowa, rosyjska dziennikarka TV Biełsat.

Taktyka władz się nie opłaciła, bo próżnię informacyjną wykorzystali opozycjoniści, ci zjednoczeni pod przywództwem Dmitrija Gudkowa i partii Jabłoko, ale też kandydaci niezależni i ludzie, którzy dotąd nie okazywali zainteresowania polityką.

- Ci ludzie poświęcali swoje urlopy, spotykali się z mieszkańcami, chodzili od mieszkania do mieszkania. W skrócie robili to, czego od dawna nie robi już Jedna Rosja Putina - mówi Makarowa.

W rezultacie w radach moskiewskich dzielnic znajdą się zupełnie nowe twarze, w tym dzinnikarze tacy jak znany reportażysta Ilja Azar, związany z "Nową Gazetą".

Choć nielicencjonowana opozycja zdobyła łącznie 190 spośród 1500 mandatów, to zdołała odnieść kilka kluczowych i symbolicznych zwycięstw. Zdobyła większość w radach ośmiu moskiewskich i podmoskiewskich rejonów, w tym w rejonie gagarińskim, gdzie swój głos oddał sam Władimir Putin. Jedna Rosja została tam absolutnie znokautowana: opozycja zdobyła 11 z 12 mandatów.

- To nowa era w rosyjskiej polityce. Wszyscy są zszokowani. To symboliczne, że opozycja kontroluje rejon, gdzie głosował Putin - triumfował w poniedziałek Witalij Szkliarow, jeden z twórców kampanii opozycji, znany wcześniej z pracy nad kampanią wyborczą Berniego Sandersa w USA.

Jak zauważył komentator "Nowej Gazety" Kiriłł Martynow, sukces w niedzielnych wyborach da opozycji po raz pierwszy od dawna rzeczywistą możliwość wpływania na rzeczywistość, a zarazem platformę do otwartej krytyki władz i propagowania swojego programu.

"W ten sposób doszło do małego odwołania jednomyślności w Rosji" - napisał dziennikarz. "Rezultatem jest powrót 14 procent obywateli do politycznego życia".

Póki co, efekt ten było widać wyłącznie w Moskwie. W krajowej polityce, mimo rosnącej popularności blogera Aleksieja Nawalnego, pozycja Putina w kontekście przyszłorocznych wyborach prezydenckich, wydaje się niezagrożona. Ale ta aktywizacja może już mieć znaczenie w wyborach na mera Moskwy, gdzie konkurentem obecnego mera Siergieja Sobianina będzie Gudkow.

- Dużo będzie zależeć też od skali fałszerstw. Tu władze nie spodziewały się takiej mobilizacji obywateli, którzy obserwowali uczciwość wyborów, ale nie wiadomo, jak będzie w przyszłym roku - mówi Makarowa
- Z pewnością Gudkow jakiś potencjał ma, szczególnie wśród ludzi, którzy mają dość obecnego mera Sobianina, mają dość renowacji miasta i rozkradania pieniędzy. Przy tak dynamicznej kampanii jak teraz nie jest bez szans. Te wybory to był zastrzyk energii - podsumowuje.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
rosjamoskwaaleksiej nawalny
Zobacz także
Komentarze (361)