Nieoczekiwane odwołanie debaty ws. Polski. Unijny spór o Sąd Najwyższy
W Komisji Europejskiej nie ma zgody, co zrobić z polską ustawą o Sądzie Najwyższym. Frans Timmermans opowiada się za procedurą dyscyplinującą i skierowaniem sprawy do Trybunału Sprawiedliwości UE. Środową dyskusję na ten temat jednak nagle odwołano.
Komisja Europejska miała w środę dyskutować o dalszych krokach w sporze o praworządność z Polską, ale debatę nieoczekiwanie odwołano.
- Drugim punktem w naszym programie była Polska. Ale podejmiemy ten temat w późniejszym terminie - ogłosił Marosz Szefczovicz, jeden z wiceprzewodniczących Komisji. Z naszych informacji wynika, że jednym z powodów zwłoki mógł być nierozstrzygnięty spór, co zrobić z ustawą o Sądzie Najwyższym.
Polska opozycja i ponad sto organizacji pozarządowych od kilkunastu dni wzywa Komisję, by skierowała tę ustawę do Trybunału Sprawiedliwości UE. Do tych apeli przyłączył się niedawno Lech Wałęsa, a we wtorek szefostwo Europejskiej Partii Ludowej (m.in. CDU i PO) obradujące w Warszawie. - Wzywamy Komisję Europejską, by użyła wszelkich narzędzi, łącznie z Trybunałem Sprawiedliwości, by zapewnić, że polski rząd stosuje się do europejskiego prawa i standardów - ogłosił Joseph Daul, szef Europejskiej Partii Ludowej.
Frans Timmermans, który pilotuje w Komisji kwestie praworządności, ma - wedle naszych informacji - opowiadać się za wszczęciem postępowania wobec Polski w związku z ustawą o SN. Ale szef Komisji Jean-Claude Juncker uważa, że ta nie powinna już wychodzić poza grudniową decyzję o postępowaniu z artykułu 7. Traktatu o UE. I w jego ramach, wspólnie z innymi krajami Unii, szukać porozumienia z Polską.
Polska nie ustępuje
Ustawa o Sądzie Najwyższym już 3 lipca przeprowadzi emerytalną czystkę w SN za pomocą obniżenia wieku emerytalnego z 70. do 65. roku życia. To obejmie także pierwszą prezes SM Małgorzatę Gersdorf, choć jej kadencję - jak przypomina Bruksela - wprost określa konstytucja. Zgody na pracę emerytów w SN może, choć nie musi udzielić prezydent Andrzej Duda, jeśli do 3 maja otrzymał taką prośbę od poszczególnych sędziów. - To łamie rozgraniczenie władzy sądowniczej i wykonawczej - wytykali od dawna przedstawiciele Komisji Europejskiej oraz Komisji Weneckiej.
Brak ustępstw Polski właśnie w sprawie Sądu Najwyższego zablokował przygotowania do "kompromisu" Warszawy z Brukselą w ramach art. 7. Manipulacje z wiekiem emerytalnym w SN były jedyną "czerwoną linią" Komisji Europejskiej w kontekście dyscyplinującego art. 7 Traktatu o UE, o której Frans Timmermans mówił publicznie od lipca 2017 r. I Komisja właśnie zgodnie z tymi publicznymi zapowiedziami Timmermansa sięgnęła po art. 7.1. niedługo po podpisaniu ustawy o SN przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Porozumienie między rządem Morawieckiego i Komisją (sam Timmermans wystrzega się słowa "kompromis") miałby polegać niekoniecznie na zamknięciu postępowania z art. 7.1., co jego spowolnieniu. Jednak Timmermans i eksperci Komisji uznają dotychczasowe ustępstwa Polski za "zupełnie niewystarczające". Przed posiedzeniem unijnych ministrów w Radzie UE ds. Ogólnych z 26 czerwca Komisja musi zdecydować, czy prosić ich o kolejne kroki w ramach artykułu 7., czyli o formalne wysłuchanie Polski w sprawie praworządności przez Radę UE. Odbyłoby się już pod rządami austriackiej prezydencji, która zaczyna się w lipcu.
System operacyjny Selmayra i Bielana
Władze Polski już od 2016 r. usiłują - dotychczas bez większych rezultatów - rozgrywać różnice między szefem Komisji Europejskiej Jeanem-Claude’em Junckerem i wiceprzewodniczącym Fransem Timmermansem, pilotującym sprawy praworządności. Istotnie, Timmermans uchodzi w Brukseli za bardziej pryncypialnego bądź - jak ujmują to niektórzy nasi rozmówcy w instytucjach UE - myślącego wartościami, a Juncker za bardziej niechętnego do konfliktowania się z krajami UE (w tym z węgierskim premierem Viktorem Orbanem) czy też "pragmatycznego". W grudniu 2017 r. to Juncker najdłużej wahał się w sprawie wszczęcia wobec Polski postępowania z art. 7. - Także dlatego, że to on jest szefem i na nim spoczywa główna odpowiedzialność za decyzje Komisji - tłumaczy jeden z naszych rozmówców.
Za sięgnięciem po art. 7 stanowczo opowiadał się Martin Selmayr, ówczesny szef gabinetu Junckera, a obecnie sekretarz generalny Komisji Europejskiej kierujący jej całym aparatem urzędniczym. Ale potem Selmayr stał się głównym rozmówcą wicemarszałka Senatu Adama Bielana, który - równolegle do polskiego MSZ - podjął w imieniu PiS kontakty z Brukselą. Pierwsze, utrzymywane w tajemnicy spotkanie Selmayra i Bielana w Brukseli w marcu tego roku otworzyło drogę do niewielkich ustępstw Polski - w tym przywrócenie równego sędziowskiego wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn w ustawi o ustroju sądów powszechnych.
Polska strona zdaje się być do dziś przekonana, że poufne negocjacje z Selmayerem dają duże szanse na kompromis bez nowych znaczących ustępstw ze strony PiS. Jak wynika naszych rozmów w Brukseli, Polska nie przestaje kusić Komisję do rozejmu obietnicami, że będzie lojalnie współpracować z Brukselą w ważnych dla Komisji pracach legislacyjnych. Również w kontaktach z Selmayrem miał pojawić się temat ewentualnego wstąpienia PiS do centroprawicowej Europejskiej Partii Ludowej. - Bielan i Selmayr mogą mieć zupełnie inne poglądy na Unię Europejską, ale owszem mają bardzo podobny "system operacyjny" - mówi jeden z wysokich urzędników UE. Który kogo rozgrywa? - Nie wiem, czy w kontaktach z przedstawicielami Polski chodzi o ogrywanie. Mam nadzieję, że nie. Ale gdyby tak było, to niekwestionowanym mistrzem jest Selmayr - odpowiada nasz rozmówca.
Juncker zapewnia o jedności z Timmermansem
Juncker podczas jednego z niedawnych posiedzeń Komisji Europejskiej zadeklarował, że w sprawie Polski i praworządności nie różni się z Timmermansem. W węższym gronie padały zapewnienia, że Juncker nie zrobi nic bez uzgodnienia z Timmermansem. Część naszych rozmówców ostrzega, że władze Polski same szykują sobie pułapkę próbami rozgrywania Junckera, Timmermansa, a nawet Selmayra. Przy wszelkich różnicach w Komisji doniesienia o "konflikcie" Junckera i Timmermansa w sprawie dalszych losów art. 7. mają być przesadzone, a może świadomie rozdmuchiwane przez Warszawę.
Grudniowa decyzja Komisji o sięgnięciu po art. 7. była – w zgodzie z Traktatem o UE - przekazaniem sprawy w ręce krajów członkowskich w Radzie UE. Komisja zapowiedziała, że może wycofać się z artykułu 7. po konsultacjach z Radą UE i Parlamentem Europejskim. Jednak podczas kwietniowego i majowego posiedzenia Rady UE zdecydowana większość krajów poparła Timmermansa w jego działaniach wobec Polski. Swe wspólne stanowisko, że dotychczasowe polskie ustępstwa to za mało, wyrażały też Niemcy i Francja.
Przeczytaj też:
Polska ma kilka tygodni na kolejne ustępstwa w sprawie praworządności
Timmermans zadowolony z rozmów z Warszawą, ale czeka na więcej
Polska znów trochę ustępuje Brukseli
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl