Niemowlę wpadło do morza w Ustce, uratował je zwykły przechodzień. "To były potworne emocje"
Dramat rozegrał się przy kanale portowym w Ustce. 3,5-miesięczna Oliwka wypadła z wózka i stoczyła się do morza. Dziecko szybko trafiło do szpitala, gdzie walczy o życie. Uratował je 55-letni mieszkaniec Słupska, który właśnie pokazywał znajomym miasto. - Nic nie pamiętam, poza tym, że dziecko tonęło główką do dołu - powiedział Polskiemu Radiu Koszalin.
Do wypadku doszło 9 września przy kanale portowym w Ustce. Turyści z Małopolski wybrali się z dzieckiem na spacer. Prawdopodobnie w pewnym momencie chcieli zrobić sobie zdjęcie przy pomniku Syrenki.
Nie zauważyli, że w tym miejscu jest uskok. - Wózek stoczył się, uderzył prawdopodobnie w jakąś betonową podporę i przewrócił. Dziecko wypadło z wózka na betonowy uskok i wpadło do wody - relacjonował kom. Robert Czerwiński ze słupskiej policji. W tej chwili nie wiadomo, czy wózek był zabezpieczony przed stoczeniem się, czy nie zadziałał hamulec.
Dariusz Przybysz bohaterem. "To były potworne emocje"
Na ratunek dziecku natychmiast ruszył mieszkaniec Słupska. - Pokazywałem Ustkę znajomym z Łodzi. Na molo zobaczyłem, jak wózek stacza się w kierunku kanału portowego. Wypadł z niego dzieciaczek. Natychmiast wskoczyłem do wody i go wyciągnąłem - mówi w rozmowie z Polskim Radiem Koszalin.
Bohaterem okazał się 55-letni Dariusz Przybysz. Zaznaczył, że to, co "zrobił było naturalne, bo uważa, że trzeba pomagać innym".
- Nic nie pamiętam, poza tym, że dziecko tonęło główką do dołu. To były potworne emocje - powiedział reporterowi Polskiego Radia Koszalin.
Przyznał, że "już kilka razy miał takie sytuacje". - Kiedyś pomogłem np. napadniętemu taksówkarzowi. Nie chcę jednak o tym mówić, bo nie ma się czym chwalić - zaznaczył.
Dziewczynka trafiła do szpitala. Lekarze oceniają stan niemowlęcia jako ciężki. Została wprowadzona w stan śpiączki farmakologicznej
Policja wyjaśnia okoliczności wypadku, zostali już ustaleni świadkowie. Najprawdopodobniej był to jednak nieszczęśliwy wypadek.